sobota, 22 sierpnia 2015

Terapia śmiechem

Kiedyś śmiałam się bardzo dużo. Teraz czuję, że muszę wrócić do tego  . Śmiech to zdrowie i chyba każdy się z tym zgodzi. Właściwie to mamy tylko  jedną emocję - radość,  w stosunku do innych rzeczy mniej dla nas przyjemnych - zazdrość, złość, nienawiść, smutek, żal, wstyd.... Żeby była jakaś chemiczna równowaga, to należy się śmiać.  Wszystko zaczęło się od jednego faceta, Norman Cousins, który podobno zamknął się na tydzień w pokoju i śmiał się (chyba oglądał jakieś filmy, czytał humory itp.) po tym czasie po chorobie zostało tylko jej wspomnienie. Tak zrodził się pomysł śmiechoterapii.

Nic dziwnego, ze śmiech pomaga, ponieważ zwiększa dopływ tlenu do mózgu, a to bardzo dużo, ponieważ właśnie o to chodzi, aby komórki naszego ciała były odżywione. Śmiech ze swoich słabości, potknięć pozwala nabrać dystansu. Natomiast jak pławimy się w przykrościach, gniewie złości, to rosną one w siłę. To dlaczego ich nie obśmiać? Pierwszy raz z terapią śmiechem zetknęłam się w Programie Simontona, w którym Pan Mariusz Wirga pokazywał się, jak to robić. Nie musieliśmy się śmiać z czegoś, po prostu mieliśmy się śmiać z niczego - śmiech dla śmiechu. Było to naprawdę niezłe doświadczenie, które bardzo pamiętam, a najbardziej pamiętam to, co było, gdy ze znajomymi z kursu wieczorem siedzieliśmy przy szklance soku i zrobiliśmy kabaret po. Czasami szkoda, że nie filmujemy takich chwil, albowiem choćby człowiek chciał, to nie odtworzy tego drugi raz.

Również naukowcy zaczęli badać humor, radość, śmiech i jeden z założycieli gelotology (Gelosa jest grecki dla "śmiechu"), profesor Uniwersytetu Stanford, William F. Fry odkrył, że śmiech zwiększa aktywność niektórych komórek układu odpornościowego odpowiedzialnych za zabijanie zakaźnych patogenów.

Od tego czasu nauka o przyjemności stała się uznaną dyscypliną. Śmieszne, prawda? :D

Naukowcy tacy jak immunolog Lee S. Berk z Uniwersytetu Loma Linda przeprowadzili liczne badania kliniczne potwierdzające następujące zmiany fizjologiczne, gdy się śmiejemy:

1. Przysadka mózgowa uwalnia receptory opiatowe, które tłumią ból. Zatem naturalny narkotyk mamy w sobie. A my szukamy na zewnątrz :))Czy nie śmieszne?
2. Wzrasta wytwarzanie komórek odpornościowych.
3. Zmniejsza i znacznie redukuje się poziom hormonu kortyzolu, która jest stale wysoki, gdy organizm jest w trakcie długotrwałego stresu, który hamuje układ odpornościowy.
4. Zmniejsza poziomów adrenaliny, która odgrywa ważną rolę w nadciśnieniu i niewydolności serca.
5. Wzrasta poziomy przeciwciał we krwi i w ślinie.

Dlatego, gdy będę prowokować w jakiejś chwili do śmiechu, to proszę moich pacjentów o to, aby nie myśleli, że mi odbiło,  jest to  świetny element terapii.

Na koniec coś neutralnego, żeby nie było o politykach, prezydencie czy rządzie:))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz