Są pewne postawy, jak również zachowania szkodliwe dla nas.
Na postawy i zachowania wpływ ma sposób myślenia.  Z tego względu powiedzenie, że wszystko zaczyna się w głowie jest
bardzo prawdziwe. Sposób naszego myślenia widoczny  jest w postawach i zachowaniu. 
Myślenie, które sprawia, że  wyolbrzymiamy  lub minimalizujemy  swoje  problemy warto
zmieniać.  W życiu tak często bywa,
że żadne skrajności nie są dobre. Wyolbrzymianie problemów można metaforycznie
ująć , że ludzie  robią z igły widły, a
po co ? Z małego nieznaczącego problemu robimy za pomocą myślenia
tragedię.  Np. piękna i mądra dziewczyna
robi tragedię ze swojej wagi ciała unieszczęśliwiając się tym samym. Ktoś z
krzywym nosem upatruje  przyczyn
swoich  niepowodzeń w relacjach  właśnie w 
nim itp.  Etykietujemy, oceniamy
problemy  jako coś strasznego, trudnego
do przejścia czy do poradzenia sobie z nimi. A słowa mają moc. Jeżeli coś nazwiemy, że jest trudne , to oczywiście będzie trudne.  Zaczynamy wyolbrzymiać i  "coś "urasta do rangi olbrzymiego problemu,
a  w istocie nie ma on  aż takiego  znaczenia. Nadając słowne oceny i etykietki wpływamy tym samym na nastrój i zachowanie. 
Np. przywiązujemy się do porażki i nadajemy jej wielki znaczenie popadając w coraz gorszy nastrój do tego stopnia, że przestajemy poszukiwać innych sposobów rozwiązań. Wyolbrzymianie problemu sprawia też, że spostrzegamy go jak trudniejszy niż jest w rzeczywistości, a tym samym osłabia to nasze działanie. Wyolbrzymianie sprawia, że bardziej zmierzamy w kierunku neurotyzmu i pesymistycznego myślenia. Wyolbrzymianie tez często jest związane z katastrofizowaniem, czyli widzeniem przyszłości w czarnych barwach. Wyolbrzymianie może też dotyczyć własnych sukcesów, gdy dla pocieszenia samego siebie przeceniamy swój jednorazowy sukces lub fiksujemy się na nim wspominając go i przeżywając ciągle na nowo, a jednocześnie żaląc się na obecną rzeczywistość, <teraz to mnie nikt nie docenia>. Myślenie w kategoriach, że życie jest ciężkie, a świat zły, jest w istocie wyolbrzymianiem, a jednocześnie usprawiedliwieniem, że to świat powinien się zmieniać , a nie my. Jeżeli nie katastrofizujemy to zapewne dostrzeżmy cale mnóstwo przykładów, że świat i ludzie są też dobrzy. Jeżeli nie wyolbrzymiamy problemu, myslimy realnie, to dostrzeżemy, że już nie raz poradziliśmy sobie z różnymi sprawami.
Np. przywiązujemy się do porażki i nadajemy jej wielki znaczenie popadając w coraz gorszy nastrój do tego stopnia, że przestajemy poszukiwać innych sposobów rozwiązań. Wyolbrzymianie problemu sprawia też, że spostrzegamy go jak trudniejszy niż jest w rzeczywistości, a tym samym osłabia to nasze działanie. Wyolbrzymianie sprawia, że bardziej zmierzamy w kierunku neurotyzmu i pesymistycznego myślenia. Wyolbrzymianie tez często jest związane z katastrofizowaniem, czyli widzeniem przyszłości w czarnych barwach. Wyolbrzymianie może też dotyczyć własnych sukcesów, gdy dla pocieszenia samego siebie przeceniamy swój jednorazowy sukces lub fiksujemy się na nim wspominając go i przeżywając ciągle na nowo, a jednocześnie żaląc się na obecną rzeczywistość, <teraz to mnie nikt nie docenia>. Myślenie w kategoriach, że życie jest ciężkie, a świat zły, jest w istocie wyolbrzymianiem, a jednocześnie usprawiedliwieniem, że to świat powinien się zmieniać , a nie my. Jeżeli nie katastrofizujemy to zapewne dostrzeżmy cale mnóstwo przykładów, że świat i ludzie są też dobrzy. Jeżeli nie wyolbrzymiamy problemu, myslimy realnie, to dostrzeżemy, że już nie raz poradziliśmy sobie z różnymi sprawami.
Minimalizowanie tak, jak wyolbrzymianie problemu
prowadzi do oszukiwania siebie samego. W minimalizowaniu udajemy, że nasze
zachowanie nie  jest ważne, ze nie warto
się przejmować tym, czy wyciągać wnioski z naszego zachowania lub zachowania
drugiego człowieka wobec nas.   Kobiety
pozostające w  związkach opartych na
przemocy często minimalizują problem....Osoby nadmiernie pijące  minimalizują  , jakie skutki niesie za sobą takie zachowanie.   Minimalizować problem to jednocześnie
zamiatać go pod dywan,  tworząc jednocześnie
złudzenia innej rzeczywistości.  
Minimalizując problem nie musimy dokonywać zmian w sobie lub w swoim
życiu.  Minimalizując problem sprawiamy,
że faktycznie urasta on do poważnego problemu, z którym potem nie możemy
poradzić sobie sami. 
Zarówno wyolbrzymianie , jak również minimalizowanie można
zaliczyć do mechanizmów obronnych. Możemy sobie nie uświadamiać, ze to robimy i
być święcie przekonanym, ze rzeczywistość spostrzegamy zupełnie prawidłowo. 
Jaka jest alternatywa 
dla tego sposobu myślenia i zachowania? 
Zapewne warto włączyć świadomość 
i odważnie spojrzeć rzeczywistości w oczy, czyli przyjrzeć się sobie
samemu.  To zapewne wymaga odwagi od
nas. Może też wymagać wsparcia innych osób. 
Pomocne pytanie w tym zakresie : 
- czy moje myślenie oparte jest na faktach ? Jakie są dowody ? jakie są fakty?
 - Czy sposób myślenia o tym problemie pozwala mi osiągać moje bliższe i dalsze cele?
 - Jaka jest przydatność danego myślenia ? czyli co w rezultacie z tego mam ?
 - Czy to jest porażka ? czy tylko informacja zwrotna dla mnie?
 - Do czego doprowadzi mnie wyolbrzymianie / minimalizowanie problemu ?
 - Co jest faktycznym problemem ? ( ustalanie faktów , a nie mnożenie ocen)
 - Czy moje myślenie o tym problemie pomaga mi faktycznie zachować dobry nastrój i zdrowie?
 
Swietna strona, polecam też od siebie rytuały miłosne , bardzo pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń