czwartek, 4 września 2014

pacjent-terpaeuta, a komunikacja kwantowa

"Leczenie ludzi bez zrozumienia energii to leczenie martwej materii" dr. nauk medycznych Albert Szent-Gyorgyi ( laureat nagrody Nobla 1937)

"W 1998 roku naukowcy zdrapali kilka komorek z podniebienia osoby badanej i umieścili  je w probówce podłączonej do wariografu. Następnie również osobę badaną podlączyli do wykrywacza kłamstw, ale w zupełnie w innej części budynku.Pokazywali os.bad. rózne programy telewizyjne- wyciszajace i pełne przemocy. Odkryli, ze komorki z probowki reagowaly dokładnie w taki sam sposob i w tym samym czasie, co osoba badana. Zwiększano odległość pomiędzy  komorkami  w probówce, a osobą badaną ( doszlo do 8 km), a reakcje dalej były  spojne ze sobą.
Podobny eksperyment ( Einstein-Podolsky-Rosen), jednak  w eksperymencie brały udział dwie osoby, ktore się wcześniej ze sobą zapoznały.  Osoby badane  zostały umieszczone  w klatce Faradaya, aby wyeliminować pole elektryczne.  Mierzono u  osob badanych aktywność  fal mózgowych za pomocą EEG. Jednemu z  badanych  zaświecono latarką  w oko.  Druga osoba wykazywała  taką samą reakcję( zmiana fal mózgowych, zwężenie żrenicy) pomimo, ze nie świecili jej w oczy.  
Wnioski, jakie wyciągnęli z tych eksperymentów, to takie, że ludzie przekazują sobie informacje na poziomie nieświadomym.  Ale tez odbierają te informacje w sposob nieświadomy.  Jest dużo filmików  o komunikacji kwantowej. Zatem jako ludzie mamy wzajemnie na siebie  bardzo duży wpływ.
Czy jest tak? jeden choruje, to inni się  też boją. Jak jeden cierpi i narzeka, to inni śpieszą mu z pomocą, z radami itp. Jak siedzimy koło kogoś, kto wewnętrzenie tryska złością czy innymi " czarnymi" myślami, to nawet nie wiemy, dlaczego możemy się źle poczuć. A to odbior informacji na poziomie nieświadomym. Myślę, ze  tym, jak tez fizyką kwantową  można wyjaśnić psychozę tłumu i wiele innych zjawisk natury społecznej i psychologicznej.  Rosjanie też  prowadzą wiele badań, ktorych można trochę znaleźć w książkach  Dymitra Wereszczagina.  Między innymi z jego ksiązek zrouzmiałam, o co tak naprawdę chodzi z naszym układem endorfinowym i encefalinowym w uzaleznieniach oraz z powstawaniem tzw. dołów psychicznych. 

Nietrudno  wywnioskować, jak wielki wpływ ma  to, co jest w "głowie" pacjenta i terapeuty i ile nieświadomego  odziaływania, dzieje  się poza świadomą rozmową. 
Zaobserwowałam, ze im bardziej  się spinam, aby pomóc ( wiadomo, moj strach, obawa, wątpliwości, stres, presja) tym mniej pomagam.  Dlatego we wszelkich informacjach  o rozwoju duchowym mozna przeczytać, ze miłość  powinna wypierać strach.  Myślę, że  w istocie rzeczy,  leczy  częstotliwość miłości:)) i zapewne wiara, ze  tak moze się stać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz