- Często osobisty problem człowieka kończy się wtedy, gdy przestaje udowadniać sobie lub innym, że jest lepszy niż jest, albo że jest lepszy od innych, a świat tego nie widzi.A to już Louise Hay,,Miłość może kierować się w różne strony. Mogę odczuwać miłość do:
Samego procesu życia jako takiego.Radości istnienia.Piękna, które oglądam.Innej osoby.Wiedzy.Procesów naszego umysłu.Naszego ciała i sposobu jego funkcjonowania.Zwierząt, ptaków, ryb. Roślinności we wszystkich formach.Wszechświata i jego mechanizmów działania_
Popatrzmy teraz, jakie są przejawy niekochania siebie:
Karcimy i krytykujemy siebie beż końca.Źle się odżywiamy, nadużywamy alkoholu i rożnego rodzaju narkotyków.Chcemy wierzyć w to, że nie jesteśmy godni miłości.Obawiamy się zażądać stosownej ceny za nasze usługi.Tworzymy choroby i bóle w naszych ciałach.Zwlekamy z załatwieniem spraw, które przyniosłyby nam korzyść.Żyjemy w chaosie i bałaganie.Doprowadzamy do długów i obciążeń.Swoim zachowaniem przyciągamy partnerów i towarzystwo, które nas nie docenia,,A ponieważ wielu z nas wychowuje siebie lub dzieci, polecam przypowieść Anthony de MelloPamiętajmy, że mamy w sobie też wewnętrzne dziecko." Znerwicowane dziecko""Mała Mary była na plaży ze swą matką.Mamusiu, mogę się pobawić w piasku?Nie kochanie. Tylko sobie pobrudzisz swoje czyste ubranie.Mogę pobrodzić w wodzie?Nie. Zamoczysz się i zaziębisz.Mogę się pobawić z innymi dziećmi?Nie. Zgubisz się w tłumie.Mamusiu, kup mi loda.Nie. Szkodzą ci na gardło.Mała Mary zaczęła plakać.Matka odwróciła się do kobiety, która stała w pobliżu i powiedziała. Na miłość boską! Czy widziała pani kiedy takie znerwicowane dziecko?" - Zaprzestanie porównywania się do innych ludzi oraz nie ocenianie siebie i innych sprawia, że zaczynamy czuć swoją osobistą wolność. Kochając siebie prawdziwe, emanując miłością, a nie "lizusostwem " wspomagamy siebie i innych.
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
coś o milości...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz