poniedziałek, 4 sierpnia 2014

coś o milości...


  • Często osobisty problem człowieka kończy się wtedy,  gdy przestaje udowadniać sobie lub innym, że jest lepszy niż jest, albo że jest lepszy od innych, a świat tego nie widzi. 

    A to  już  Louise Hay
    ,,Miłość może kierować się w różne strony. Mogę odczuwać miłość do:

    Samego procesu życia jako takiego.
    Radości istnienia.
    Piękna, które oglądam.Innej osoby.
    Wiedzy.Procesów naszego umysłu.
    Naszego ciała i sposobu jego funkcjonowania. 
    Zwierząt, ptaków, ryb. Roślinności we wszystkich formach.
     Wszechświata i jego mechanizmów działania_

    Popatrzmy teraz, jakie są przejawy niekochania siebie:

    Karcimy i krytykujemy siebie beż końca.
    Źle się odżywiamy, nadużywamy alkoholu i rożnego rodzaju narkotyków.
    Chcemy wierzyć w to, że nie jesteśmy godni miłości.
    Obawiamy się zażądać stosownej ceny za nasze usługi.
    Tworzymy choroby i bóle w naszych ciałach.
    Zwlekamy z załatwieniem spraw, które przyniosłyby nam korzyść.
    Żyjemy w chaosie i bałaganie.
    Doprowadzamy do długów i obciążeń.
    Swoim zachowaniem przyciągamy partnerów i towarzystwo, które nas nie docenia,,

    A  ponieważ wielu z nas wychowuje siebie lub  dzieci,  polecam przypowieść Anthony de Mello
    Pamiętajmy, że mamy w sobie też wewnętrzne dziecko.

    " Znerwicowane dziecko"
    "Mała Mary była na plaży ze swą matką.
    Mamusiu, mogę się pobawić w piasku?
    Nie kochanie. Tylko sobie pobrudzisz swoje czyste ubranie.
    Mogę pobrodzić w wodzie?
    Nie. Zamoczysz się i zaziębisz.
    Mogę się pobawić z innymi dziećmi?
    Nie. Zgubisz się w tłumie.
    Mamusiu, kup mi loda.
    Nie. Szkodzą ci na gardło.
    Mała Mary zaczęła plakać.
    Matka odwróciła się do kobiety, która stała w pobliżu i powiedziała. Na miłość boską! Czy widziała pani kiedy takie znerwicowane dziecko?"
  • Zaprzestanie porównywania się do innych ludzi oraz   nie ocenianie  siebie i innych  sprawia, że zaczynamy czuć swoją  osobistą wolność. Kochając siebie  prawdziwe, emanując  miłością, a nie  "lizusostwem "  wspomagamy siebie i innych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz