W każdym wątku dotyczącym nas i naszego problemu fundamentem jest świadoma refleksja.
Kluczowe, refleksyjne pytania : Czy jestem hipokrytą? czy jestem hipokrytą wobec samego siebie?
Kto ma odwagę, zapewne zadaje sobie pytania i szczerze odpowiada. Nikt nie zabroni być też hipokrytą, gdy taka nasza wola. Skoro wpływ nieświadomości na zachowanie i emocje jest potężny, to hipokryzja jest niejako produktem ubocznym człowieczeństwa. Od własnej woli i świadomości zależy czy chcę/ chcesz się jej przyjrzeć.
Jeżeli jednak chcemy swój problem rozwiązać, wymaga to uważnego, szczerego przyjrzenia się sobie. Krytyczne, z dystansem spojrzenie na siebie i na problem sprawi, że otwieramy się na rozwiązanie i poszukujemy metod, technik i sposobów.
Szczerość pomaga zwłaszcza wtedy, gdy mimo starań problem (fizyczny, behawioralny, emocjonalny, mentalny) nie znika.
Dlaczego tak się dzieje, że problem nie znika ?
Może to być za sprawą wtórnych korzyści, czyli z racji posiadania jakiegoś problemu, mamy też dzięki niemu korzyści. Np. nerwica przynosi korzyć taką, że można znaleźć usprawiedliwienie dla wielu rzeczy, można mieć większą uwagę i zainteresowanie otoczenia. "Mam depresje" - mogę odpoczywać, czytać książki lub oglądać TV itp.
Problem w tym, że z tych korzyści nie zdajemy sobie sprawy, czyli nie uświadamiamy sobie tego, że mamy korzyść. Uświadamiamy sobie tylko problem. Korzyści nie bierzemy pod uwagę bo one nie są problemem. Np. depresja - odczuwamy przygnębienie, a przy okazji więcej ciało odpoczywa, albo ktoś się nami zajmuje, nawet częściowo decyduje za nas, mniej robimy, mniej odpowiedzialności. Podświadomości to odpowiada skoro wystąpiła depresja- dlatego podświadomość broni się przed "pozbyciem" depresji, a tak naprawdę trzyma się swoich korzyści, jakie dzięki problemowi ma. Teraz tylko podświadomość trzeba przekonać, że nie straci korzyści, gdy pozbędzie się np. bólu głowy, depresji, nerwicy, nadwagi, hazardu, ubóstwa itp.
Z tego względu samokrytyka, proces krytycznego spojrzenia na siebie pomoże rozwiązać problem.
Może też nie dążymy do zmian, mówiąc sobie - np. takie jest życie, los tak chce. Pomijamy wtedy całkowicie swoją wolę i nieświadomie utrwalamy problem, tracąc często radość życia.
Dlatego, aby sobie pomóc, warto zadawać takie pytania:
Jaki mam problem?
Czy jestem gotowy włożyć jakiś wysiłek, aby rozwiązać problem, czy chciałbym, aby problem sam zniknął?
Jakie mam korzyści przy okazji tego problemu? tych dolegliwości?
Co się stanie, gdy pozbędę się tego problemu?
Jak moje życie może wyglądać, gdy nie będę miał tego problemu?
Jak inni mnie traktują obecnie?
Jak inni mogą traktować mnie, gdy nie będzie tego problemu?
Wymaga to głębokiej refleksji, zastanowienia się, przemyślenia i szczerości z samym sobą. Odpowiedzi są już terapeutyczne i uwalniające napięcie.
Drugą okolicznością - dlaczego nie można pozbyć się problemu, może być ogólna niechęć do zmian, przyzwyczajanie się do "dolegliwości" i traktowanie ich jako części siebie. W pozbywaniu się problemu, utrudnia strach przed tym co nieznane - nie wiadomo jak będzie, gdy już nie będzie problemu. Natomiast wiemy, jak jest teraz. Rozwiązanie jednego problemu może też być przyczyną innego, co blokuje. Wtedy pojawia się bezradność albo stagnacja. Często też utrudnia brak wiary, że faktycznie damy radę rozwiązać problem.
No i najważniejsze - poczuj wdzięczność dla zmian, które pomagają rozwijać się. Rozwiązanie problemu nie musi być dodatkowym wysiłkiem. Tkwienie w problemie wymaga również wysiłku. Każdego dnia, nawet najprostsza czynność, jak mycie zębów czy ubieranie się wymaga wysiłku i myślenia. Zatem wysiłek i myślenie ( wewnętrzny dialog) oraz rozwiązywanie problemów wpisane jest w rozwój. Nie musimy sobie stwarzać w głowie, poczucia jakiegoś ogromnego wysiłku podczas szukania sposobu na problem czy zastosowania jakiejś metody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz