Chyba najtrudniejsza rzecz, to żyć tu i teraz, czyli tu gdzie nasze 
ciało. Czy to w ogóle jest możliwe? Przecież musimy też myśleć o 
przyszłości czy wspominać przeszłość. Wszystko, co związane z emocjami 
bardzo nas  "dotyka"  W radzeniu sobie z przyszłością często biorą 
udział dwie strategie - prokrastynacja- odwlekanie by w nią  nie 
wchodzić...i  martwienie się czyli złudny mechanizm, ze jak się o nią 
zamartwię, to wszystko będzie dobrze.Martwienie się o nią, daje złudny 
mechanizm kontrolowania jej.
Mamy umysł, podobno bez granic, który
 myśli, analizuje, planuje, potrafi tworzyć obrazy, refleksje, dokonywać
 wglądu i wspominać....itd Główny problem  związany z przeszłością, to żal,
 który można nazwać zamartwianiem się  do tyłu... np. szkoda, ze się 
skończyło, szkoda, że się nie zdarzyło, mogłem zrobić inaczej, dlaczego 
tego nie zrobiłem? a dlaczego rodzice tak postępowali? itd i itp... 
Oddawanie  energii sprawom z  przeszłości powoduje jej spadek w 
teraźniejszości - jak to huna mówi -  a przecież moment mocy jest teraz! 
 a energia podąża za uwagą. Im bardziej wchodzę w psychologią i w 
psychikę ludzką, czy to swoją czy klienta, to nabieram przekonania, że 
stary system huny zawiera wszystko, co o psychice trzeba wiedzieć a 
współczesna psychologia nawet jeszcze nie dogania tych informacji o czym
 kahuni wiedzieli już dawno. Dobrze, że znalazł się taki człowiek jak Max Freedom Long,
 ktory poświecił swoje życie na zgłębianiu tej wiedzy. Niestety 
misjonarze skutecznie  zamknęli usta i zniszczyli tę kulturę. Max, jak 
sam pisze był nauczycielem a nie żadnym magiem. Zainteresował się wiedzą
 po tym, jak zobaczył na własne oczy, że stara Hawajka " naprawiła" w 
mgnieniu oka złamaną nogę jakiemuś człowiekowi. Warto przeczytać jego 
książki. Coś dziwnego jest w naszym katolickim społeczeństwie. Wierzą w 
Jezusa, Boga, czytają biblię a  ze współczesnych " cudów" czy uzdrowień 
się śmieją.
Od 7 lat bardzo niesystematycznie pracuję sama ze sobą
 taki " ezoterycznymi"  metodami i ze zdziwieniem odkrywam, ze to 
działa.Zauważam też, że sama się  trochę tego boję.  Zaczęło się od 
długiego  leżenia po złamaniu dwóch kości prawej nogi  i to tak 
śmiesznie, że jedno złamanie było na dole w miesjcu bardzo trudnym do 
wygojenia  a druga, cienka  kość  na samej gorze. Złożyli nogę ( po 
tygodniu od złamania) i  lekarz oznajmił, że złamania u góry  nie 
składali - ale to nie szkodzi bo ta kość  nie musi być zrośnięta.  Nie 
będę opisywać całej historii ale do dziś widzę minę lekarza, który z 
niedowierzaniem ogląda dwa zdjęcia rentgenowskie i pyta- ale jak to? jak
 to się zrosło? Drugie zdziwienie wyraziła pani dr na rehabilitacji  - 
ma pani wyjątkowe szczęście   -ludzie po złamaniu w tym miejscu 
najczęsciej mają tę nogę niekształtną i często opuchniętą a nawet 
krótszą. . Po mojej  nie widać, ze kiedyś było takie  poważne spiralne  
złamanie. 
To co mnie blokuje przed całkowitym wejściem w  "cuda" 
 to wiedza akademicka, ta uznana i ta powszechnie szanowana. To system 
dozwolonych przekonań. Tego co wypada głosić i tego co nie wypada 
głosić.   Może to dobrze, że mam wiedzę akademicką, ponieważ  podchodzę 
do wszystkiego z dużą dozą rozsądku, z wątpliwościami i ze sprawdzaniem 
na sobie,  bez zbędnego fanatyzmu ale jednak otwarta na nowe.  Jednak 
przełamywanie starych schematów czy innych blokad wymaga jakiejś dozy  
"samozaparcia." 
Robiąc następne Studium za duże pieniądze, uznane
 przez nasze państwo i system nabywam teoretyczną wiedzę a praktycznej 
bardzo mało. Ze  zdziwieniem odkryłam, ze stosuję od dawna terapię 
schematów i nawet nie wiedziałam, ze to się tak nazywa. Często teorie 
psychologiczne opisują  też to, co my praktycy- terapeuci  za pomocą 
intuicji robimy, czy sami wypracujemy na drodze intuicji.
  Aby być   dostosowanym do społeczeństwa,  należy podążać drogą uznaną przez większość.  Już w szkole   ocenia i nagradza  się  nas za posłuszeństwo a nie za samodzielne myślenie czy włożony wysiłek. 
 Tragedią jest to, ze niektórzy ludzie nigdy nie zaczynają myśleć 
samodzielnie i prawdy ciągle szukają na zewnątrz siebie a nie wewnątrz. 
 Ba! nawet boją się myśleć inaczej niż nakazuje schemat. Biedna 
Szymborska nie zaliczyła  interpretacji swojego wiersza :) System 
uczenia i certyfikacji  kosztuje. Kolko się kręci- jak się nie zapłaci 
to można być uznanym za szamana. "Papier "-  dyplom, chroni przed 
prawem,  nawet  gdy popełniamy całą masę błędów.  Sami wykładowcy na 
szkoleniach  posiłkować muszę się  pomocami bo przecież nikt na pamięć 
nie zna tych  teorii a egzamin to wykuć, zdać, zapomnieć.
No dobra odbiegłam od tematu, chyba jakieś żale mi się włączyły :D
Umysł jest na tyle plastyczny, ze tak, jak przyczepia się  do przeszłości , to na tej samej zasadzie może przyczepiać się do przyszłości
 - co ja zrobię, gdy to nie wyjdzie? co będzie, gdy znowu będzie tak 
samo? co będzie jak ... ( celowo nie podaję przykładów, aby nie 
programować przypadkiem na jakieś " nieszczęście" ) zamartwianie się 
tym, co się nie zdarzyło w istocie blokuje energię i bardzo męczy. 
Martwienie się na zapas, współgra ze strachem. Strach czasami pomaga w 
działaniu ale gdy  go zbyt dużo,  blokuje działanie. Prokrastynacja 
natomiast  daje złudny mechanizm, ze mam  jeszcze dużo czasu. Osobiście 
najbardziej mnie mobilizuje " nóż na gardle" z jednej strony to dobrze, 
ponieważ działanie w stresie mnie napędza   a z drugiej strony to źle, 
ponieważ tracę pieniądze. Napędzanie się stresem to moje "błędne kolo"
 
 Martwienie się,  jest to  też   strategia  myślowa, co wraz z moimi 
klientami odkryłam.  Martwienie się zostaje nagrodzone, gdy to o co się 
martwiliśmy , nie spełnia się. Gdy  zmartwienie się nie spełniło, 
powstaje radość i błogość a gdzieś tam buduje się naiwnie przekonanie, 
ze to poprzez  myślenie o tym i zamartwianie się, zapobiegliśmy temu. 
Umysł niby przygotowuje się na wszelki wypadek, by potem nie być 
zaskoczonym. To ryzykowana strategia, ponieważ  istnieje coś takiego, 
jak samospełniającą się  przepowiednia.   Powstaje też  złudne 
przekonanie, że martwienie się pomaga. Ta strategia działa do czasu a 
potem przychodzi taki moment przemęczenia, ze organizm nie jest w stanie
 już udźwignąć tego zamartwienia, ponieważ staje się depresyjny  a nawet
 chory, ponieważ ciało słabnie.  Zamartwianie się  wprowadza ciało  w 
ciągły stres i z tego względu wydzielają się też określone substancje i 
dlatego mózg jest w ciągłym smutku, co dla niego nie jest zdrowe
Dlatego
 tak ważne są zmiany stanu emocjonalnego w bieżącym doświadczeniu by 
produkować zdrowszą przyszłość.  By dobierać i wybierać też inne 
strategie myślowe.   Wszelkie medytacje, relaksacje mają za zadanie 
osadzić człowieka( umysł, mózg)   w tu i teraz - w  ten spokój jaki mamy
 w danej chwili. W tę  ciszę, w której nie ma żalu ani zmartwień,  tylko
 błoga miłość do samego życia w tu i teraz prawie tak, jak teraz, gdy tu
 piszę:))) a Ty drogi czytelniku czytasz:)))
Pod  względem 
dobierania strategii i technik umysłowych jest bardzo dobre NLP, czyli 
neurolingistyczne programowanie,  ponieważ ten model rozpoznaje techniki
 stosowane przez ludzi, którzy robią coś dobrze, osiągają sukces i 
krotko mówiąc " małpuje " się tego  "człowieka"  by osiągać podobne 
wyniki co on, czy to w zdrowiu, czy to w życiu zawodowym czy osobistym,
.Co
 prawda NLP nie jest terapią ale nie żałuję tego ogromu pieniędzy, które
 włożyłam w ukończenie praktyka, mistrza i trenera NLP. Wzbogaciło to 
mnie i moj warsztat pracy.  Zresztą w końcu po namowach bliskich osób 
zdecydowałam  się  zrobić szkolenie i sprzedać wiedzę, którą zdobywałam 
przez  lata, za którą też  płaciłam i którą też sama  sobie 
wypracowałam. . Przyszła pora, iż sama mogę być  już nauczycielem.
Myślę
 też, że dobre zdrowie to czasami umiejętność łączenia psychiki z ciałem
 a czasami rozłączanie psychiki z ciałem a na pewno takie działanie, 
które zapewniają swobodny przepływ energii,  czyli bycie elastycznym i 
ciągle  wychodzenie  poza swoje schematy by ciągle tworzyć następne. 
Jeżeli obserwuję uważnie swój dialog wewnętrzny, to mogę przypuszczać, 
co może czuć moje ciało czy też do czego może dążyć podświadomość, 
ponieważ cale życie poruszamy się zgodnie z naszymi emocjami - poruszamy
 się kierunku przyjemnym i uciekamy od tego co nieprzyjemne. .Może umysł
 czy dusza  jest wieczna, bez granic?  a ciało znajduje się w tu i teraz
 i  jednocześnie porusza się po  orbicie czasu niczym Ziemia wiruje 
dookoła słońca:D ot taka fantazja mnie naszła, ponieważ moja 
prokrastyncja, czyli  chorobliwe  odkładanie na później tego czego nie 
lubię  robić daje o sobie znać. Dlatego  prawdziwym  luksusem i szczęściem  w zyciu jest znaleźć równowagę,  by robić to,  co się lubi i
 być jednocześnie niezależnym finansowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz