czwartek, 26 listopada 2015

Uzależnienie od pornografii.

Czy wiesz, na jakie strony www nastolatek wchodzi najczęściej?

Badania sugerują, że od 12 roku wzwyż nastolatkowie najczęściej odwiedzają strony seksualno-erotyczne, krótko mówiąc, pornograficzne. Jeszcze kiedyś pisma pornograficzne były dla nielicznych, a dostęp do nich był utrudniony. W cyberprzestrzeni nie ma żadnego problemu. Każdy nastolatek na wyciągnięcie ręki ma dostęp do treści seksualnych.



Pornografia nikogo nie wyedukuje w zakresie uczuć wyższych, jak również nie ukaże prawidłowych więzi erotyczno-seksualnych pomiędzy dwojgiem kochających się ludzi. Przemysł pornograficzny nastawiony jest na zysk, a wykorzystuje fizjologiczną potrzebę człowieka, zaspokojenie impulsu i odczuwanie przyjemności. Niestety, nie zawsze przyjemność prowadzi do radości i spokoju wewnętrznego, czy duchowego. Najczęściej szybkie zdobywanie przyjemności prowadzi do uzależnień, a nierzadko do innych problemów i tragedii. Przyjemność z wypicia drinku może skończyć się tragicznie, gdy samokontrola puści i ktoś np. wsiądzie do samochodu i będzie sprawcą czy ofiarą tragedii. Przykładów można podać mnóstwo — najważniejsze jest jednak przesłanie, jakie też często słyszałam na szkoleniach u Pana dr. Mariusza Wirgi -

NALEŻY ODRÓŻNIĆ PRZYJEMNOŚĆ OD RADOŚCI!

W związku z tak łatwych dostępem do treści i obrazów pornograficznych coraz więcej osób jest uzależnionych od pornografii. Na YouTube znalazłam fajne filmiki o uzależnieniu od pornografii. Polecam.

Mechanizm uzależnień jest bardzo fajnie ukazany. Mechanizm innych uzależnień jest taki sam. Osoby zajmujące się uzależnieniami lub osoby dotknięte uzależnieniem chyba z przyjemnością obejrzą. Myślę, że inni też z przyjemnością obejrzą, gdy są zainteresowani, jak przebiegają emocje, jak pracuje nasz mózg.

https://www.youtube.com/watch?v=jjXjtUlNczY

wtorek, 24 listopada 2015

" Śmierć i dziewczyna"

Moje sposoby na hejt – jak radzić sobie z krytyką i hejterami?

Z nienawiścią, złością nagabywaniem, dokuczaniem można spotkać się również w Internecie. Odpowiedzialny za to jest hejter, czyli jakieś stworzenie Boże lub po prostu osoba, która z premedytacją stosuje mowę nienawiści, aby wysączyć z siebie złość, swoje kompleksy, swoje słabości, swoje projekcje. Na żywo mowę nienawiści ostatnio może obserwować tutaj. Z tej strony też zamieszczam zdjęcie.

Hejter może też działać na czyjeś zlecenie.


Czy muszę albo, czy ty musisz sobie z nim radzić? Czy musisz komuś udowadniać, że nie jesteś garbaty? Czy w ogóle masz potrzebę udowadniania coś komuś?

Myślę, że nie z hejtem musimy sobie radzić, tylko z własnymi emocjami. Z namolnym hejterem poradzić sobie może policja lub prokuratura.
Na nasze emocje oczywiście mają wpływ inni ludzie, ale jednak musimy pamiętać, że największy wpływ na swoje odczuwanie mamy my sami. To nasze własne myśli mogą podsycać w nas emocje lub je wygaszać. Nasze myśli, przekonania, wiedza, wiara może zbudować w nas miłość albo nienawiść. Jakaś grupa uznała, że przedstawienie na scenie teatru aktu seksualnego jest złem, a obnoszenie się z zamordowanym Chrystusem na krzyżu jest dobrem. Szeroka gama filmów z przedstawieniem mordów jest dopuszczalna, a akt seksualny jest dla niektórych czymś, z czym się pogodzić nie mogą. To tylko dygresja i odniesienie do realnego życia, ale warto się zastanowić — skąd takie wyparcie seksualnej sfery. Od razu nasuwa mi się analogia — jeden hejter to nic, ale cała bojówka?

Emocje mają to do siebie, że mają swój początek i koniec. Uczucie to emocja + myśl, wyobraźnia. Strach, złość, wstyd połączona z określonym myśleniem może prowadzić do nienawiści. Czy zatem warto nienawidzić hejtera? Przecież jemu właśnie o to chodzi. Od nas zależy, co sobie nakręcimy w głowie lub co damy sobie wkręcić.

Doświadczając hejtu, możemy się zastanowić, ile „ siedzi w nas” z hejtera, ile w nas jest krytykanta? Ile w nas złości? Czy hejter jest w stanie uruchomić w nas strunę złości i nienawiści? Czy on jest w stanie zagrać na tej strunie? Ile w nas tolerancji dla różnorodności tego świata? Akceptacji faktów? Myślę, że poznajemy siebie w relacjach. Warto pamiętać, że komunikacja pomiędzy ludźmi przebiega na poziomie świadomym i nieświadomym, a my sami poznajemy się przez całe życie. Zatem- czy dla obrony swoich racji albo przekonań warto brać się za łby z hejterem? Przecież musimy wtedy zejść na poziom hejtu, a jak nie mamy doświadczenia w hejtowaniu możemy polec. Przecież jemu o to chodzi, wzbudzić jak najgorsze emocje. Hejter kojarzy mi się z ekshibicjonistą, który ma zadowolenie, gdy wystraszy jakąś kobietę. Buszuje po internecie i poszukuje gdzie tu wyładować swoją nienawiść, swoje kompleksy, swój gniew itp. ofiary. Nie jest mu pewnie lekko. Może trochę współczucia?

W realnym życiu hejtu doświadczają pracownicy teatru wrocławskiego za spektakl „Śmierć i dziewczyna”

Tak sobie myślę, w lesie rosną grzyby jadalne i trujące. Trujące omijamy z daleka, ignorujemy je. Hejter, może to taki trujak? Czy trujący grzyb w lesie nas wkurza? Czy po prostu go ignorujemy? Nie zmienimy trującego grzyba w innego, a każdy jakąś funkcję spełnia na świecie. Dlatego, jak komuś przyjdzie do głowy naprostowywać hejtera, podpina się tylko pod trującą energię. Oczywiście wybór należy do nas, bo przecież, jak mamy ochotę też możemy się pobawić z hejterem :D

Co z krytyką? Dla nikogo nie jest tajemnicą, że jakbyśmy sobie tylko przytakiwali, to bylibyśmy jeszcze większymi hipokrytami. Z krytyki możemy też czerpać wiele dobrego. Pod wpływem krytyki uruchamiają się emocje, nowe pokłady naszych możliwości. Nauczycielami na naszej drodze nie są ci, co się z nami zgadzają, ale ci, co się nie zgadzają. Mnie pomaga wewnętrzna zgoda na to, że nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać. Krytyka uruchamia w nas zasoby i nowe pokłady kreatywności. Z tego względu, jeśli to jest krytyka, a nie mowa nienawiści (ośmieszanie, próby poniżenia, wyzwiska, narzucanie swojej woli itp.) możemy wdać się w dyskusję. Tyle że lepiej uważać, bo wytrenowani hejterzy nie atakują od razu, tylko wciągają powoli. Nawet, jak po pierwszym komentarzu nie wyczuliśmy w komunikacie złości, to musimy mieć świadomość ryzyka „ wciągnięcia „ do emocjonalnej bitwy. W miarę rozwoju umiejętności asertywnych u hejterów, ich rozwoju osobistego, coraz bardziej wymyślne techniki mogą pojawiać się w celu wysączenia własnego „ jadu” na innych. Niektórzy może chcą poćwiczyć swoje umiejętności manipulacyjne? Nie musimy w to wchodzić. Ignorowanie, usuwanie komentarzy czy blokowanie po IP jest też dobrym sposobem. Oczywiście niezmiernie ważne jest, abyśmy do samego siebie posiadali dystans, a doświadczenie krytyki może poszerzać naszą samoświadomość.

Załóżmy, że w komentarzu pod moim wpisem pojawia się hejt, czyli mowa nienawiści, a jakiś hejter tylko czeka, aby wywołać we mnie emocje i wciągnąć w emocjonalną pułapkę. W głowie mam teraz myśl — zapraszam hejterów, hejter mile widziany.

Jak się hartujemy? Czy pozbawienie kontaktu z bakteriami i sterylne warunki pomagają ukształtować odporność? Nie. Tak samo jest z hejterami. Jak będziemy ćwiczyć swoją emocjonalną odporność, gdy nie będzie istnień, które nam w tym pomogą? Głaskanie tylko po główce, chwalenie, zgadzanie się może uczynić z nas zbyt delikatne monstrum... a przecież w życiu mierzymy się z wieloma trudnymi sprawami. Po co mam się denerwować, że jest taki człowiek, jak hejter? Czy zawsze denerwują nas fakty, czy bardziej wkurza nas interpretacja, czyli ocena tych faktów? Jakże często wkurzamy się przez to gdy stwierdzamy — tak nie powinno być, to nie mogło się stać! Często nie mamy na pewne rzeczy wpływu. Dlatego, jeśli nie mamy wpływu na hejtera, to najlepszym sposobem jest ignorowanie go, ponieważ jakiekolwiek wejście w kontakt z nim podpina nas do energii złości i zacietrzewienia.

Poza tym jeżeli prowadzimy blog, musimy liczyć się z tym, że będziemy mieć różne komentarze — im więcej, tym lepiej, blog wtedy zyskuje na popularności, są w nim emocje, jest w nim życie.

Wzbudzone emocje po przeczytaniu komentarza mogą być mocniejsze lub słabsze w zależności od tego, jak go ocenimy i zinterpretujemy.

Dobra wiadomość jest taka, że skoro powstała emocja, to i zniknie. Doświadczając życia, doświadczamy emocji. Jeżeli jednak zaczniemy myśleć i analizować- „jak on tak mógł napisać”, „a dlaczego tak napisał”, „nie powinien tak pisać” itp... to tak jakbyśmy nie dali zgody na to, że deszcz pada. Z kim zatem muszę sobie poradzić? Z hejterem? Krytyką? Czy ze swoimi emocjami i myślami? Dla niego karą jest to, że nie dostanie pożywki, czyli zostanie zignorowany.

Łatwiej sobie poradzić z emocjami, gdy mamy do siebie dystans i nie jesteśmy przewrażliwieni na punkcie swojej osoby — np. jesteś idiotką? Tak, nie raz zachowałam się, jak idiotka. Jesteś skończonym głupkiem? Tak, nie raz robiłem różne głupoty. Jesteś przeciętny — tak, jestem przeciętny, ale potrafię być też wyjątkowy w niektórych sprawach. Czy boisz się opinii innych? Może to obszar w Tobie, któremu warto się przyjrzeć.

Gdy odczujemy silne emocje, czytając krytyczne komentarze, warto skoncentrować się na spokojnym oddechu, zmienić pozycję ciała- w ten sposób zatrzymuje się reakcja wydzielania kortyzolu, hormonu stresu. Rozluźnienie ciała rozpuszcza emocje. Następnie obserwujemy swoje myśli — nakręcamy się, czy uspokajamy? Pochodzimy racjonalnie, czy emocjonalnie?

Radzenie sobie związane jest też z naszą pewnością siebie -

Jedną z technik radzenia sobie z krytyką jest wygenerowanie sobie strachu przed. To coś jak szczepionka przed chorobą. Nazywanie emocji porządkuje myśli i zapobiega wpadaniu w emocjonalną pułapkę, a przecież nieodłącznym aspektem naszego życia jest odczuwanie emocji.

Dlaczego wydaje nam się, że z emocjami trudno sobie poradzić?

Ponieważ one wzbudzane są instynktownie — emocje są domeną naszego ssaczego mózgu, a myślenie i sposób ich przeżywania jest domeną kory mózgowej.

Aby sobie z nimi poradzić, trzeba je nazwać, czyli „wyjąć” ze ssaczego mózgu na poziom bardziej świadomy, przyznać się do odczuwania, np. złości. Tylko tyle albo aż tyle. Zaatakował hejter? Przyznaję, w pierwszej chwili poczułam złość, szybki oddech, a następnie spokojny oddech, zmiana pozycji ciała, rozluźnienie... i obojętność. Hejter też człowiek. :))