czwartek, 25 czerwca 2015

Gdy Twoje dziecko się jąka..

Zacinanie się i jąkanie pojawia się ok. 4 czy 5 roku życia. Czasami pojawia się jako samoistny objaw fizjologiczny i znika. Czasami jednak przechodzi w nawyk takiego mówienia i staje się nieprawidłowością. Dobra wiadomość jest taka, że jest możliwe skorygowanie tej wady wymowy.
Źródła najczęściej są natury psychologicznej, ponieważ symptomy są skutkiem strachu, lęku, poczucia niższości, bezradności lub nadmiernej kontroli ze strony rodziców (w tym np. stałe i częste zwracanie uwagi, kontrolowanie, poskramianie samodzielności itp.)


Najczęściej psychologowie udzielają takich porad:


1. Nie dokuczaj dziecku.
2. Nie zwracaj uwagi na jego sposób mówienia.
3. Nie nalegaj, by dziecko mówiło w jakiś określony sposób.
4. Nie przerywaj dziecku, gdy coś relacjonuje albo opowiada.
5. Nie zbijaj dziecka z tropu wypowiedzi, np. zwracając mu uwagę za każdym razem, by zdanie zaczynał, od „proszę".
6. Spróbuj pomóc dziecku, by uporał się z lękami i poczuciem nieadekwatności.
7. Wzmacniaj w nim poczucie pewności siebie.
8. Staraj się odwracać uwagę od tego, jak mówi, tylko skup się na tym, o czym mówi.

9. Czytaj dziecku bajki: relaksacyjne oraz takie, które mówią o przezwyciężaniu trudności.

Oczywiście dziecko z utrwalonym nawykiem zacinania czy jąkania powinny się udać do logopedy, czyli specjalistę od wad wymowy. NFZ również refunduje takiego usługi.


Dziecko do 12 -14 roku jest bardzo związane z matką. Kosmo energetyka nawet stwierdza, że mają jedno biopole.  Jesteśmy jak zestaw naczyń połączonych. W związku z tym napięcia i stresy matki automatycznie udzielają się dziecku. Dlatego też warto się zastanowić, czy jako matka nie mam problemów natury emocjonalnej, które warto przegadać lub przerobić z psychologiem. Oczywiście tatusiowie też mogą się zastanowić, jaki mają stosunek do żony i czy ich wzajemne relacje są spokojne i pozbawione napięć, albowiem dziecko jako część systemu odzwierciedla go. Dlatego ważne jest, aby uzdrawiać cały system, a nie tylko dziecko.

piątek, 12 czerwca 2015

Jak leczy Ajurweda?


piątek, 5 czerwca 2015

Rodzina jako system..

Dawno temu, na kursie z metody Slivy usłyszałam, że rodzimy się jako złote dzieci. Potem oblepiają nas gliną, czasami tak mocno, że nie widzimy swojego cudownego jestestwa...

Wszystko, co pozytywne, pełne miłości, dobroci, lekkości pochodzi od naszego boskiego jestestwa. Dlatego wszystko, co dobre i zdrowe jest już w nas! Wszystko, co negatywne pochodzi z otoczenia, z materii — nienawiść, zazdrość, zawiść, litość, przemoc, wszystko, co negatywne, jest nabyte. Nasze ego, czyli uformowany twór w materialnym świecie dąży do materialnych rzeczy. Uwierzyliśmy pewnie też, że to cudownie mieć, posiadać dobra materialne. Jest to też  jakaś konieczność, bo jak tu w czasie zimy, żyć bez dachu nad głową?

Sami siebie możemy traktować jak świadomość, która łapie to, co dzieje się w otoczeniu. Najczęściej wyłapujemy to, z czym sami wibrujemy, rezonujemy. Niektórzy powiedzą jeszcze o karmie czy wibracjach z poprzednich wcieleń. Sami wiemy, jak udziela nam się np. złość czy radość innych. Emocje są zaraźliwe. Dlatego takie ważne jest, abyśmy nie dewaluowali innych, zwłaszcza dzieci, które dorastają i wiedzą o sobie tyle, ile dorośli im przekażą. Nie można zmienić dziecka, jeśli rodzice sami nie chcą się zmieniać. Czy rodzic pełen wad, złości, niecierpliwy, krzyczący może mieć spokojne dziecko? Co najwyżej może mieć uległe dziecko lub wręcz przeciwnie — bardzo złośliwe. Dzieci poniekąd są odcieniem dorosłych. Dlatego warto, abyśmy się uczyli, jak dalece jako rodzice mamy udział w tym, że dziecko odnosi się do nas tak, a nie inaczej. Jaki mamy w tym udział, że dziecko jest histeryczne? "Grzeczne czy niegrzeczne"?

Jak łatwo poznać siebie? Najlepiej skorzystać z zasady lustra". To, co irytuje nas u innych, jest tym, co niesiemy w sobie. Irytuje, bo wibrujemy z tym, bo zauważamy to, bo energia nasza współgra z tym. Jeśli Twoje dziecko irytuje się na rówieśników z jakiegoś powodu, to zasada lustra również obowiązuje.
Czasami jest tak, że u dziecka zwalczamy te cechy, które sami w sobie mamy. Tępimy je z zaciekłością u kogoś innego, zamiast u siebie. Co nas może obchodzić chciwość innych, jeśli sami tacy nie jesteśmy? Co nas może obchodzić to, że inni obgadują, jak sami tak nie robimy?

Żaden psycholog nie zmieni ani nie „naprawi” rodzicowi dziecka. Najwyżej może pomóc rodzicowi, jak postępować, jak się zmieniać, jak oddziaływać, aby było to z korzyścią dla siebie i dziecka. Często dziecko, jako najsłabsze ogniwo systemu, jakim jest rodzina, daje znać swoim zachowaniem, że coś się dzieje źle w tym systemie. Dlatego warto uświadomić sobie, jaki tworzymy  rodzinny system , jaka jest atmosfera, jakie emocje i myśli i zachowania " wkładamy " do systemu? Co odbieramy? Można śmiało powiedzieć, że jesteśmy dawcą i biorcą w jednym. Chcemy spokoju, to sami musimy go zachować. Chcemy, aby inni nas rozumieli? Sami musimy siebie i innych zrozumieć. Chcemy, aby inni nas słuchali? Sami musimy słuchać innych. Itd...

czwartek, 4 czerwca 2015

jak to jest z tym muszę...

Czy słowo muszę, jest słowem pułapką? Czy słowo muszę, jest może słowem, kluczem do sukcesu? Czy może słowo muszę, jest wyrazem naszej chęci czy woli?

No właśnie, czym jest słowo, MUSZĘ? Za słowem kryją się emocje. Słowa wypełniamy emocjami lub nie. Inną odmianą < muszę > jest, powinien. Czy słowo muszę i słowo powinienem, powinni, pomagają, czy przeszkadzają nam?

Co oznacza słowo, muszę? (za SJP).

1. nie mieć innego wyboru, nie mieć możliwości uniknięcia czegoś;

2. być zobowiązanym do czegoś;

3. chcieć czegoś bardzo.

Co oznacza, słowo powinien?

Czasownik modalny występujący w zdaniach wyłącznie w użyciu orzeczeniowym i tylko w połączeniu z bezokolicznikiem;
1. jest pożądane, żeby ktoś coś zrobił, wykonał, np.: Powinien zapłacić czynsz.;
2. jest spodziewane, że coś się wydarzy, np. Niedługo powinno się rozjaśnić.;
3. jest wskazane, żeby ktoś lub coś spełniało określone warunki, np.: Uczeń powinien być grzeczny.


Zdaje się, że nieopatrzne używanie słowa muszę i powinien, prowadzi do frustracji, a w efekcie do fatalnego samopoczucia i coraz mniejszej energii do działania. Chyba najwięcej pacjentów ma właśnie taki problem, gdzie słowo < powinien, powinna, powinni >, jest na porządku dziennym. Słowo muszę w jakichś sposób „zabija” wolną wolę, powstaje złudzenie, że nie mamy wyboru. Każde muszę, powoduje przymus, nacisk. Jeżeli wypowiadamy słowo < muszę>  w kontekście -tak mi się nie chce, ale ja muszę, jest to stres, nacisk, nieprzyjemność. Natomiast jeżeli słowo <muszę> wypowiadamy w kontekście chcę, pragnę, zależy mi...wtedy to motywuje. Dlatego lepiej w mowie wewnętrznej łapać się na tym, aby słowo muszę, zamieniać na chcę, które to wyraża NASZĄ WOLĘ.

Muszę, przeważnie bierze się z tego, czego nauczyliśmy się od innych, początkowo od rodziców — musisz zrobić kupkę, musisz coś zjeść, musisz umyć zęby, musisz złożyć życzenia cioci, musisz się u uśmiechnąć, musisz być miły dla tej pani, musisz ładnie wyglądać, musisz zdać maturę, musisz mieć rodzinę, musisz być wierny żonie itp. itd.
Musisz — czyni z nas automat". Potem się już nie zastanawiamy, tylko robimy, bo musimy. Fajnie, gdy to muszę, przejdzie, w chcę. Jednak nie zawsze tak się zdarza.

Powinni:

Oni powinni inaczej się zachować, on nie powinien tak powiedzieć, ona nie powinna tak wobec mnie postąpić, on nie powinien mnie zdradzać, ona nie powinna odejść do innego, ona powinna ze mną to wyjaśnić, oni nie powinni kraść, on nie powinien jechać pijany samochodem, itp itd.

Słowo powinni, bardzo obciąża nasze nadnercza, albowiem < emocjonalne powinni >, sprawia, że wydziela się adrenalina. Wydziela się ona zwłaszcza wtedy, gdy staramy się zmienić innych ludzi, bo np. nam się wydaje, że wiemy lepiej. Wiemy jacy powinni być ludzie, jak mają się zachowywać i postępować i irytujemy się, gdy oddalają od tej perfekcji, czy wyobrażania w głowie. Czasami bardzo późno dociera do nas świadomość, że nie zmienimy innych, ponieważ decyzja o zmianie leży w nich, nie w nas. Każdy ma wpływ na zmianę u siebie, a przynajmniej dobrze, jak ją ma. Bardzo często powtarzam, gdy ktoś uporczywie chce, aby ten drugi był inny, niż jest — czy możemy się za kogoś najeść? Nie możemy. Emocjonalna frustracja z powodu tego, że inni powinni, a nie robią tak, to jest, jak tłuczenie głową o ścianę. Nic to nie da, a bardzo zmęczy i porani nas, nie ścianę. Warto mówić do tych, co chcą słuchać, a nie do tych którzy tego nie chcą. Jeżeli chcemy narzucić komuś swoją wolę, to już jakaś przemoc. Zatem, czy dziecko można wychowywać bez żadnej przemocy? Śmiem twierdzić, że nie. Ważna jest świadomość, kiedy i jak jej użyć.

O ile muszę, najczęściej stosujemy do siebie, to powinność najczęściej stosujemy wobec innych. Wobec siebie powinność  sprawia, że wbijamy się w poczucie winy, np. powinnam to zrobić, a tego nie zrobiłam. Mamy w głowie schematy — powinno się. Jeżeli tego nie robimy, mamy poczucie winy, dyskomfort psychiczny. Np. ktoś nie zaśnie, bo powinien umyć naczynia, a one stoją w zlewie. Im więcej tego powinnam, tym więcej działania pod wpływem presji, która to bardzo stresuje. Ktoś powie, no tak, ale przecież tak trzeba. Może trzeba, pod warunkiem, że nie robi się to kompulsją czy przymusem i jak jesteśmy zmęczeni, to nawet potrafimy odpuścić.

Dlatego dla własnego zdrowia i psychicznego samopoczucia warto zrobić sobie refleksję z muszę i oni powinni. Ocena, że oni coś powinni różni się od osądzenia. To właśnie osądzanie innych sprawia, że tracimy energię na zmianę innych, albo na przeżywanie, że inni nie są tacy, jak być powinni.

Czy powinieneś zmieniać innych? Jest pewna taka oczywistość, którą wiele razy powtarzamy — chcesz zmienić świat, zacznij od siebie. Czy wiemy, jak mamy się zmieniać?