niedziela, 23 listopada 2014

"Wychowanie" duchowe..

Wychowanie duchowe nie jest wychowaniem religijnym. Wychowanie duchowe jest dla mnie odkrywaniem siebie, poznawaniem nieświadomego w sobie, rozwijaniem seksualności jako przeżycie duchowe z drugim człowiekiem, rozpuszczaniem ego, zdolność do głębszych przeżyć. Natomiast wychowanie religijne jest przyjmowaniem jakiejś doktryny i następnie wierzeniem w nią. Chyba żadna religia nie uczy jak radzić sobie z emocjami, życiem czy z innymi ludźmi w relacjach.

Samodzielne myślenie czy samodzielne tworzenie wcale nie jest takie proste. Od dziecka uczymy się od innych. Rodzice oraz społeczeństwo budują nasze poglądy, nasze przekonania. Lepią nas niczym rzeźbiarz swe dzieło. Nazywa się to socjalizacja. Rzadko, które dziecko uczy się dla samego siebie — przynieś szóstkę, mamusia albo tatuś będzie zadowolona. Rodzice kupią Ci nową „komórkę”, jak będziesz mieć świadectwo z paskiem itp. Nie wspomnę już o tym, że rodzice nagminnie robią dziecku np. prace plastyczne.

Czasami samodzielność jest „ tępiona” - ja chcę iść w tej sukience do szkoły- nie pójdziesz w tej — musisz założyć tę niebieską. Nie pyskuj, nie potrafisz się jeszcze sama ubrać. Chyba ja wiem lepiej....nie, nie wiesz. Nie możesz się kolegować z nią, ona jest z takiego złego domu itp.

Z biegiem czasu uczymy się posługiwać schematami i tak tworzą się stereotypy. One też są potrzebne do poukładania sobie w głowie. Jednak niektóre są mocno szkodliwe. Gdy młody chłopiec szuka erotyki w internecie, to dowiaduje się, że kobiety dzielą się na: blondynki, brunetki, laseczki, rude, nastolatki, mamuśki, dojrzałe, Azjatki, latynoski, Rosjanki itp. A zachowania seksualne to: seks oralny, seks analny, seks ostry, wytrysk na twarz itp. Od lat próby uczenia wychowania seksualnego nie dochodzą do skutku. Śmieszny zresztą jest sam podział i oddzielenie naszego życia seksualnego od reszty człowieka, a zwłaszcza od naszej duchowości. Nic zatem dziwnego, ze seksualność nie wszystkim jest dana, a kończy się tylko na zaspokajaniu popędu seksualnego. Pomijam już to, że potem taki chłopczyk może zacząć dzielić kobiety: te to jak z porno, te na raz a te na dłużej. Dzieli z góry, nawet bez znajomości ich, tylko na podstawie schematu, jaki ma w głowie, albo swojego pierwszego wrażenia.

To tylko przykłady, myślę, że wiecie, o co mi chodzi, a ja nie będę się rozpisywać.

Z zastanymi prawdami, czyli z tym, co już jest, raczej się nie dyskutuje, przecież można się komuś mocno narazić i przyjmuje się je jako oczywistość, Oderwanie się od myślenia " tłumem" jest bardzo trudne. Sama nie wiem, czy potrafiłam się już oderwać i myśleć samodzielnie. W praktyce życia rzucamy jakieś "oczywiste"prawdy, ale sami ich nie pojmujemy czy nie czujemy. Kto z polityków lepiej zmanipuluje, ten wygrywa na tym.

Często pytam "pacjentów " no ok, tak pani uważa, ale co to dla Pani znaczy? Co przez to pani rozumie? i tu następuje cisza, którą uwielbiam. Tak dużo się w niej dzieje i to jest moment, gdy człowiek zaczyna dotykać samego siebie. Mam tak samo, to nie jest tak, że tylko tak mają moi pacjenci. Jednak kiedy uporałam się z motywacją zewnętrzną czy schematem, który mam we własnej głowie, to dopiero mogę czuć i rozumieć własny emocjonalny potencjał, albo mieć poczucie, ze sama wpływam na swoją świadomość. To też swego rodzaju wolność w samodzielnym myśleniu. Samodzielne myślenie, jednak jeszcze nie jest samodzielnym działaniem i wpływaniem na własne życie....

czwartek, 20 listopada 2014

jak pozbywać się złości

Złości sami dodajemy siły, a tym samym dajemy jej energię. Zależy czy złość znajdzie w nas punkt zaczepienia czy też go nie znajdzie. Tym punktem zaczepienia mogą być nasze myśli, oceny czy przekonania. Podstawa — nie złościć się na własną złość. Śmiało, można dać sobie prawo do odczuwania złości. Ona pobędzie i zniknie. Nie wpadać w poczucie winy z powodu odczuwania złości, ponieważ to stan przejściowy, to tylko życie przez nas płynie. Można też zamknąć się w pokoju — walić o ścianę czym popadnie, krzyczeć, a nawet coś potrzaskać, opluć podobiznę szefa lub dokonać jakiegoś wysiłku fizycznego. Wszystko po to, aby pozbyć się też napięcia z ciała. Należy wczuć się bardzo świadomie w odczucie złości tak, jakbyśmy medytowali z tym odczuciem. Medytacja ze złością wprowadza w nową przestrzeń. To dzięki odczuciom się rozwijamy, to dzięki emocjom czujemy, że nie jesteśmy martwi. To sprawi, że poczujemy wdzięczność dla złości.

Nie wstydzimy się złości, akceptujemy ją i przezywamy, nie dusimy jej w sobie ...a to znaczy, że pozwalamy jej płynąć w sobie, nie zatrzymujemy jej, nie wypieramy, nie spychamy głębiej w swoje wnętrze. Nie udajemy dobrych. Dobrzy mają prawo do złości.

To naprawdę działa. W czasie terapii, gdy wypuszcza się " pod kontrolą " trzymaną złość dzieją się cudowne rzeczy- po tym ludzie stają się lżejsi, uśmiechnięci . Czują ulgę, jakby ogromny ciężar spadł z serca. Ciało szaleje, ponieważ pozbywa się złości. My w tym czasie możemy czuć się głupio i śmiesznie, ale ulga, jaka nas czeka, jest warta tego. Tak, złość jest śmieszna. Jeżeli nikogo nie ranimy podczas takiego wypuszczania złości, to nie ma w tym nic złego.

W buddyzmie jest coś takiego jak trening uważności i praktyka " trzykrotne zauważanie" W chwili, gdy wyłania się problem np. zazdrość, gniew, pożądanie, to należy je 3 razy zauważyć — jak coś nazywamy, to dajemy temu uwagę — dlatego trzykrotne powtórzenie... gniew, gniew, gniew . Świadomość przejmuje nad nim kontrolę, a nie nasza emocjonalna część. Świadomie zauważamy, że pojawiło się zakłócenie w postaci gniewu i pozwalamy temu odejść. Świadome powtarzanie sprawia, że dystansujemy się wobec uczucia — to kora mózgowa i świadomość przejmuje kontrolę, a nie emocja i niższe partie naszego biologicznego mózgu.

Paradoks złości czy strachu polega na tym, że boimy lub wstydzimy się je przezywać i wydaje się, że jak się temu nie przyjrzymy, nie zatrzymamy się na tym, to tego nie ma. Gdy udajemy, że czegoś nie ma, to spychamy to głębiej. /tymczasem to należy nazwać, wpuścić do świadomości, by w ten sposób wypuścić z ciała.

Opracowane na podstawie Osho „Zdrowie emocjonalne” oraz własnej praktyki i własnego doświadczenia.

tylko bez potępienia..

W książce pt. " Zdrowie emocjonalne" Osho mówi ciekawie o emocjach. Czasami te poglądy są bliskie terapii poznawczo-behawioralnej.

To, że nasz umysł ocenia, nie jest już dla nikogo tajemnicą. To, że większość uczuć pochodzi z naszej własnej oceny, również. To nie fakty wywołują w nas uczucia, a raczej ich ocena.

Osądzając zdarzenia, pozbawiamy się głębszego wglądu w emocje. Nic nie jest trwale- nawet nasze osądy. Wszystko się zmienia i dlatego nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ponieważ ona już jest inna. Tak, jak inni my jesteśmy z każdym doświadczeniem.

Zamiast oceny — on/ona jest głupia , jestem do niczego itp. zadajemy sobie pytania, np. takie:

Co nas zraniło? Gdzie nas zraniło? Dlaczego nas to zraniło? Co z tym zrobić? Jaka emocja za tym stoi?

Przy czym umiejętność zrozumienia a umiejętność znalezienia rozwiązania to dwie strony tego samego zjawiska. Jeśli rozumiem sytuację, to mogę z niej wyjść. Jeśli nie rozumiem sytuacji, to jestem w nią uwikłana/y.

Myślę, że przy okazji mówi On o bardzo ważnej rzeczy — depresja.

Obecnie to taka nagminna bolączka i jakże emocjonalnie dokuczliwa. Osho zaznacza, że nie należy potępiać depresji czy innej choroby, jak też nie potępiać własnych odczuć — nie osądzać, nie oceniać, nie potępiać a tylko zrozumieć. Twierdzi On, że depresja jest, ponieważ gdzieś we wnętrzu tkwi gniew, złość w negatywnej formie. Depresja to gniew, który przyjął negatywną formę. Samo słowo de....presja mówi nam o tym, że coś jest pod presją. Jeśli energię gniewu trzymamy, to jesteśmy pod presją- to nas osłabia. Co zatem robić? Puścić gniew, puścić złość...pozwolić na przepływ uczuć i na pojawienie się gniewu. Kiedy wydobędzie się gniew, to depresja odejdzie....

W następnym odcinku jak pozbywać się energii złości.

czwartek, 13 listopada 2014

nie tylko o uzależnieniu

Polecam,  warto wysłuchać tego wykładu, jak również innych wykładów tego lekarza.


Trauma

Byłam świadkiem czegoś niesamowitego. Wiadomo, że podczas bardzo silnego stresu, czyli traumy, jakoś radzić sobie musimy. Jednym ze sposobów radzenia sobie jest paraliż, bezwład. Podobno to zapobiega ewentualnemu bólowi. Drzwi balkonowe były otwarte, bo dziś było bardzo ciepło i wynosiłam pranie na dwór. Na dodatek ostatnio też zostały wymyte okna. Biedny ptaszek, chyba sikorka, uderzył się o szybę. Potem wpadł do pokoju przez otwarte drzwi balkonowe, fruwał w domu, po czym padł martwy na podłogę. Na dowód tego, wklejam zdjęcie.





 Trochę to trwało, zdążyłam pobiec po aparat, uruchomić go i jeszcze zrobić zdjęcie. Trochę niewyraźne. To przez pośpiech. Wiedziałam, że udaje i tak reaguje, ponieważ przeżył   traumę. Przecież nie mógł zginąć od takiego lekkiego uderzenia:) Poleżał chwilę martwy, potem  wstał, następnie  stał  bez ruchu. Córka pobiegła po chleb :D Niestety, nie był głodny:) 





Chciałam go wynieść na zewnątrz, aby nie stresował się bardziej. Jednak, gdy próbowałam wziąć go na ręce, pofrunął o własnych siłach, znowu tłukąc się o szybę. Tym razem, nie padał martwy, znalazł wyjście i pofrunął na pobliskie drzewo.




Z nami jest podobnie. Jako ludzie też musimy sobie radzić ze stresem czy traumą. Działamy wtedy instynktownie.

W tym celu niezbędna jest podświadomość i niższe piętra naszego mózgu ( gadzia i ssacza część) Właściwie to ciało musi sobie poradzić, albowiem to w nim zachodzą różne fizjologiczne zmiany w związku z traumą.

Najgorszy jest stres przewlekły, czyli taki, gdy nie zostaje wyłączony mechanizm walcz-uciekaj. Pociecha jest taka, że jako ludzie jesteśmy odporni na traumę. Ważne jest, tylko aby nie robić tragedii we własnym umyśle oraz nie produkować innych katastroficznych myśli, np.w stylu — co by było, gdyby...itp. Ciało reaguje na to, co dzieje się w naszej wyobraźni. Różnica pomiędzy realnymi zdarzeniami a tymi z wyobraźni tkwi tylko w sile przeżywanych emocji. Wiadomo jednak, ze te poprzez wyobraźnię też można rozkręcać.

Bardzo ważne jest usuwać napięcia z ciała oraz prawidłowo oddychać. W chwili stresu, krew ze zdwojona silą napływa do kończyn górnych i dolnych, czyli u nas do rąk i nóg po to, aby walczyć lub uciekać. W chwili bardzo silnego zagrożenia, gdy nasze życie jest zagrożone- może wystąpić paraliż, czyli nie uciekamy i nie walczymy. Współczesny człowiek odczuwa to bardzo często, może sobie nawet tego nie uświadamia.

Stres czy trauma to normalne zjawisko dla człowieka. Problem zaczyna się wtedy, gdy nie zostanie wyłączony mechanizm stresu. Właśnie myślenie i wyobraźnia, gdy fiksujemy się mentalnie na przeżywaniu stresu, to można go podtrzymywać. Tak się dzieje wtedy, gdy dokręcamy w głowie gorsze filmy i wyobrażamy sobie rzeczy, które się nawet nie zdarzyły, ale które mogłyby się zdarzyć. Dlatego, aby wyłączyć mechanizm stresu, trzeba powiedzieć sobie — stop-koniec niebezpieczeństwa. Warto się " otrzepać”, pomachać kończynami. Machanie rękami i nogami pozwala uwolnić krew i energię z powrotem do narządów wewnętrznych, a tym samym dać ciału sygnał, że kończyny go zużyły na walkę albo ucieczkę, a nie na paraliż.

Jakby nie było, to można ufać naszemu instynktowi, że pomoże nam w traumie. Ważne, aby po tym nie podtrzymywać jej mentalnie, tylko przetrawić, wydalić i pofrunąć dalej:))