wtorek, 26 sierpnia 2014

Czy mężczyzna powinien zarabiać więcej?

Jest poglad, iż pomimo, że wyszliśmy z jaskini, to mężczyzna  dalej poluje. Zwierzyną są  pieniądze,  kobiety, alkohol , hazard, albo ryby :D Wszystko na raz albo w różnych wersjach.
Skupię się na  tym, że zwierzyna dziś,  to  biznes i sposób zarabiania oraz posiadania. Może coś w tym jest? Słychac tu i ówdzie, jak męzczyźni narzekają -kobiety lecą tylko na kasę. Pominę, że narzekają  jedynie meżczyźni mało zaradni, ktorzy sami nie potrafią polować.  Otóż nie uwierzę w to, że TYLKO  na kasę.  Nie uwierzę w to  TYLKO.
Zdolność do zarabiania pokazuje  też  ogolną zaradność męzczyzny i ukazuje jego cechy charakteru  oraz podejście do zycia.   Pokazuje też cechy i przymioty psychicznie, jak sam podchodzi do zycia, pieniędzy oraz jak  się zachowuje i czy jest skłonny do dawania. Wspolczesnie bez  pieniędzy trudno przeyżyć, a przy tylu dobrach, ktore są dostępne na rynku wzrastają potrzeby,a  za tym  wymagania. Zdolność do zarabiania  czy utrzymania się  świadczy o innych cechach  czy przymiotach psychicznych. Mężczyzna zarabiajacy daje większe poczucie bezpieczeństwa  kobiecie  i dzieciom( kobiecie  bardziej chodzi o dzieci) daje oparcie, że moze  na niego liczyć, że  w razie trudnych sytuacji,  on znajdzie wyjście. Daje jej poczucie, że ona może zadbać o siebie i  pięknie wyglądać. Daje jej poczucie, ze mu zalezy, że jest ważna dla niego,  bo przynosi jej " zwierzynę " , poluje  dla niej i  potomstwa. Zastanawiam się  w tym ukladzie,   czy ta  zdolność  do zarabiania pieniędzy  może być   pewną manifestacją wewnętrznego poczucia kobiecości czy męskości?  Czy mężczyzna zarabiający dużo, czy więcej od  kobiety, czuje się bardziej męski?  Czy kobieta czuje się bardziej kobieco, gdy  jej mężczyzna zarabia więcej, a do tego  sprawia  mu to radość, że może jej  ofiarować.
 Czy po prostu, my nie potrafimy się uwolnić od schematów w postrzeganiu roli i zadań dotyczących naszej płci?
 jak wnosi nauka, ktorej płci ? biologicznej, chromosomalnej,gonadalnej,hormonalnej, metabolicznej,mózgowej.
No i  ciągle się zastanawiam, na co meżczyźnie sutki?

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Jak radzić sobie z " nieszczęśliwą" milością - część 4

Jak sobie radzić ?
Co dla nas znaczy radzić sobie?
Właściwie z czym mamy sobie poradzić?
Czy miłość może być nieszczęśliwa?

Jeżeli była nieszczęśliwa, albo  szczęśliwa, a  później stała się  nieszczęśliwa,  to i tak  prawie na jedno wychodzi. Coś nie poszło po naszej myśli. Coś się nie udało, coś się zakończyło, albo było inaczej niż zamierzaliśmy.  My nazywamy to nieszczęściem.  Tymczasem może to żadne nieszczęscie, tylko doświadczenie życiowe.
Zatem,  przeszłość już była i nic nie można w niej zmienić.

Można pomanipulować pamięcią i wspomnieniami, ale przecież  nie chcemy okłamywać samych siebie, albo udawać, ze coś jest obojętne skoro  uczuciowo dotknęło nas mocno. Doświadczenie jest emocją i przeżyciem emocjonalnym. Może nawet żyjemy po to, aby zbierać doświadczenia. Czy chcemy czy nie chcemy, to z przeszłością się rozstajemy. Czasami sami musimy dać zgodę na rozstanie się z nią. Tak jest  też  w przypadku tej " nieszczęśliwej"  miłości. Oczywiście, ze każdy  z nas pewnie chciałby zbierać tylko te przyjemne doświadczenia, ale zdaje się, że jest to nieosiągalne.  Skoro  przydażąją się nieprzyjemne przeżycia, to po coś zapewne one są. Może na ten moment nie wiemy po co, ale  też  po co nam przyjemne? Im głębsze przeżycie, tym głębsza zmiana w  człowieku. 
Problem polega na tym, ze wspominając  przeżywamy przykre emocje w tu i teraz Zatem w tu i teraz czego tak naprawdę doświadczamy?
Jest to sprawa  indywidualna, ale najczęściej doświadczamy tęsknoty, zazdrości,żalu, smutku, złości, poczucia winy, bezradności, poczucia krzywdy. 
Sami widzicie, ze poradzić sobie z takim spektrum uczuć,  to nie lada wyzwanie.  Zdaje się, iż należy się  rozprawić z  myślami dotyczącymi każdego uczucia  z osobna. Bo uczucia po prostu przeżywamy. To skutek uboczny  tego nieszczęliwego zakochania i  przeżycia  też cudownie pięknych  i często namiętnych chwil. 



 Najczęstszym błędem jest to, ze nie  chcemy pamiętać i wypieramy je, a im bardziej wypieramy tym bardziej  wspomnienia dają o sobie znać. Tymczasem można zastosować pewną technikę,którą  " wymyśliłam" Każdy  z nas  chyba wie, że jak  powie sobie  - tylko nie zapomnij  o... wie, że właśnie zapomina. Podświadomość nie bierze  pod uwagę nie, natomiast  bierze pod uwagę słowo zapomnij....dlatego  w przypadku   nieszczęśliwego zakochania  nie mówimy -   nie chcę pamiętać (  podświadomość nie bierze pod uwagę nie, tylko bierze  pod uwagę  pamiętać  i wzmacnia  " pamiętanie"  Natomiast  w tamtym poleceniu słownym wzmacnia zapominanie.  Często  mówię  o tym, ze energia  podąża  za uwagą.  Wzmacnia  się to, na co kierujemy  uwagę. Dlatego  komunikat  nie  zapomnij o  np. Marianie, Kaśce  itp.  jest pomocny i mówimy go tak  często, gdy  tylko obraz   związany z Kaśką czy Marianem  pojawi się we wspomnieniu. Czyli, gdy pojawi się  myśl, obraz, to wewnętrznym głosem dajemy polecenie umysłowi świadomemu i podświadomemu -
nie zapomnij o .....

 Uczucie zazdrości prawie zawsze generowane jest  przez konstruowanie obrazów tego, co, jak wierzymy nastąpiło. W odpowiedzi na te obrazy czujemy się źle. Czyli  w tu i teraz radzimy sobie  z obrazami  przeszłości, które generują teraz  takie uczucia.
 Zazdrość pojawia  się na skutek  też jakiś myśli  czy tworzenia  w głowie scenariuszy.
Ponadto, doświadczanie tych uczuć -  tęsknoty, zazdrości,żalu, smutku, złości, poczucia winy, bezradności, poczucia krzywdy, niesprawiedliwości powoduje "nakręcanie" przeróżnych myśli i analiz podczas których umysł usiłuje  ZROZUMIEĆ. Jeżeli nie rozumiemy jakiego uczucia aktualnie doświadczamy, to o tym powie nam rodzaj pojawiającej się myśli.   Trochę  smutna wiadomość jest taka, że uczuć się nie rozumie tylko się je przeżywa, czyli  doświadcza.   Nie da się ukryć, ze  lepiej  wyłączyć myślenie  produkowane w terażniejszości, a dotyczące przeszłości,  w stylu- a co by było gdybym zrobił/a tak, a jakby to było gdyby, a dlaczego on/ ona  tak   mówiła, albo zrobiła  itp.  W każdym momencie życia postępujemy tak, jak potrafimy najlepiej dla siebie  i na tamten moment też postępowaliśmy tak, jak potrafiliśmy najlepiej. Druga osoba również  na tej samej zasadzie postępowała.

 Z każdym odczuciem rozprawiać się nalezy po kolei. Każde uczucie może generować inne myśli. Póki nie przebaczymy " sprawcy" nieszczęśliwej  miłości, to będziemy ofiarą. 

Typowym błędem  w radzeniu sobie z nieszczęśliwą  miłością jest skupianie się na " obiekcie" miłości   w różnym zakresie i w różnej postaci np.

-oskarżanie jej/jego, dewaluacja
-na tym, że skłamał, albo coś zrobił
-uporczywe trzymanie się myśli- jak on/ ona tak mogła
-analizowanie jego zachowań, 
- myślenie w stylu nie był wart

 drugim poważnym błędem jest obarczanie siebie poczuciem winy:

- mogłam przewidzieć
- jestem taka głupia 
- dlaczego nie przewidziałam

Aby zacząć  zajmowac  trochę myśli   terażniejszą lub przyszloscią, to dobrze jest ustalić sobie cele małe i duże - czego tak naprawdę chcemy i jak możemy to osiągnąć, jak  to zrobić,

Poczucie  winy lepiej przenicować na  odpowiedzialność   za swoje uczucia oraz  wybory. 

Po każdym doświadczeniu jesteśmy inni, dlatego nigdy nie ma powrotu do tej/ tego dawnego.  siebie. Doświadczenia tworzą,  napełniają  nas przez całe życie, a spełnieniem   życia jest chyba śmierć. 

Bo co mamy zrobić, gdy druga osoba nie chce już nas,  pomimo ze wywołała w nas uczucia?  A właściwie,  on/a wywołała czy sami sobie je ostatecznie wywołaliśmy?

środa, 20 sierpnia 2014

Cykl- depresja1

Dla odmiany  napiszę o depresji, ponieważ informacje te są  również ważne w przypadku radzenia sobie w nieszczęśliwym zakochaniu.   Następne odcinki  wkrótce. 

Gdyby nie depresja znanych osób, to   zapewne o niej  nie byłoby  głośno. Mało kto jednak mówi, że  biologiczne  pokłady depresji  uwidaczniają się  w tym samym  układzie, co nasz mechanizm walcz-uciekaj, czyli w układzie limbicznym. Z tego względu zachorowania na depresję rosną w lawinowym tempie, ponieważ jest to związane  ze stresem i postępem cywilizacyjnym. Nie ma co  ukrywać, ze osoby np.  występujące na scenie są poddani pod działanie ogromnego stresu, krytyki itp.
Czy zatem dziwne, ze artyści lub aktorzy  mogą mieć też depresję? 
Często nawet w miarę rozgarnięte osoby  myślą, że  jak ktoś   fizycznie się napracuje, albo  jak musi zadbać o swój byt,  to i  na depresje nie zachoruje, ponieważ  nie  może sobie na nią pozwolić.  Może to  częściowa prawda ?  Ale niestety, znam osoby, które nie mogą sobie na  nią pozwolić, a chorują.  Rożnica faktycznie jest tylko taka, ze nie mogą sobie pozwolić na zaleganie w łóżku. Muszą  się  zwlec, aby kupić  sobie jedzenie. Są  osoby, gdzie bliscy się  o to zatroszczą i Ci  mogą się  " wylegiwać" Oczywiście samo natężenie i przebieg  depresji  jest różny.
Jakby nie było,  obecnie   naukowcy i lekarze mówią, że na depresje może zachorować  każdy, bez względu na zawód, wiek, płeć, stan posiadania. Zatem można się jej bać, jak raka. Firmom farmaceutycznym to na rękę. Mogą zacierać ręce, że zarobią.   Z drugiej strony,  na każdą chorobę,  każdy  z nas  może zachorować,  a  wiec  po  co oceniać innych przez pryzmat tego, na co chorują? Możemy co najwyżej okazać współczucie lub być zupełnie  obojętnymi. 

Nauka  wskazuje , że depresję na poziomie  biologicznym, molekularnym wywołują zaburzenia funkcjonowania przekaźników synaptycznych, głównie serotoniny i noradrenaliny.
Znowu te  hormony. Tylko  kto  lub co kieruje hormonami?  
Wiadomo, że ciężko przeprowadzić badania poza zmysłowe, czyli trudno uchwycić poza biologiczne przyczyny. Tym zajmuje się paranauka.  To jak np. z muzyką. Słyszymy ją, ale jak naukowo udowodnić głuchemu że ona jest, albo jaka ona jest. Co prawda może odczuć ją za  pomocą wibracji, ale jednak  musi ją jakoś odczuć. Nauka zatem zajmuje się głównie materią i tym co może zmierzyć, zbadać, posmakować, dotknąć.  Gdyby  głuchy się upierał, ze tylko  prawdą obiektywną jest to,  co  widzi, to   byłby jednak w błędzie.  

Poniżej zestawienie na podstawie ksiazki " Zadbaj o mózg" autorstwa Daniel G. Amen.  Dzięki temu mozna sobie lepiej  wyobrazić, jak to wygląda od strony  biologicznej. 

Głębokie struktury układu limbicznego ( ośrodek nastroju i więzi międzyludzkich)

funkcje układu limbicznego:

-kontrola nastroju
-przechowywanie wspomnień obarczonych ładunkiem emocjonalnym
-modulacja motywacji
-ustalanie nastawienia emocjonalnego
-regulacja cyklu apetyt/ sen
-kształtowanie więzi międzyludzkich ( emocje) 
-zmysł węchu
-libido
-reakcja typu" walka- ucieczka"

problemy związane z nadmierną aktywnością układu limbicznego:

-depresja, smutek
-skupianie się na negatywnych aspektach, drażliwość
-obniżenie motywacji i energii
-negatywne nastawienie, skłonność do obwiniania się, poczucie winy
-zaburzenia snu i apetytu
-wycofanie się z więzi społecznych, izolacja
-obniżone poczucie własnej wartości
-osłabione libido
-poczucie beznadziejności
-spadek zainteresowania zwykłymi rozrywkami
-poczucie bezwartościowości  lub bezradności
-poczucie niezadowolenia lub znudzenia
-okresy płaczu
...............................................
Czyli można by rzec - dusza odczuwa depresję w ciele, w myślach, w uczuciach, w działaniu. Przy czym należy pamiętać, ze emocje mają wpływ na produkcję mysli,a myśli mają wpływ na  określone emocje i uczucia. 

Jak równoważyć nadmiernie pobudzony układ limbiczny?

1. Zwiększenie aktywności kory przedczolowej lewej półkuli mózgu ( wspomaga łączność z układem limbicznym) 
2. Ćwiczenia z wykorzystaniem sprzężenia zwrotnego.
3. Intensywne ćwiczenia aerobowe
4. Poradnictwo
5. Strategie poznawczo-behawioralne pozwalające radzić sobie z negatywnymi myślami.
6. Zrównoważona dieta i inne metody działające na  ciało.
7. Preparaty  uzupełniające : DL-fenyloanalina, SAMe, L-tyrozyna

W głębszych przypadkach stosowanie leków.
Leki stosowane z zaburzeniach kładu limbicznego:  bupropion, wenlafaksyna,dezypramina, imipramina, inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny (jeśli wspolistnieje jaskra zamkniętego kąta przesączania, leki przeciwdrgawkowe w przypadku ogniskowego wzmożenia aktywności lub cyklicznych zmian nastroju.

Oczywiście leków nie należy brać samodzielnie, tylko pod ścisłą kontrolą lekarza.  

Od siebie moge dodać, ze gdy badaja  mózg osoby z depresją, to stwierdzaja, ze jest nadaktywność układu limbicznego. Tymczasem  przyczyny depresji nie są znane. 

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Jak przeżyć nieszczęśliwą miłość..część 3

Jak ją przezyć? coś mi się wydaje, że trzeba mieć wewnętrznie i głęboko ukryte przekonanie, że wielka  i jedyna miłość jest  zawsze nieszczęśliwa.  Ale po kolei. 

Pytanie, jak radzić sobie z nieszczęśliwą miłością nie pomoże   w radzeniu sobie z jej pozostałościami. Nazywając coś  " nieszczęśliwą miłością"  tworzymy   słowną etykietkę   w  lewej połkuli, a w prawej tworzy się cały potężny obraz tejże,  a ponadto  ten obraz podsuwa następne przeróżne słowne skojarzenia, ktore  będą   szkodzić.   No i na  dodatek  króluje słowo  miłość,  a przecież   to tylko nieudany zwiazek. Tym sposobem , użwając  tego pojecia, fiksujemy umysł na tym " nieszczęściu"  To jest mechanizm porażki. Pamiętajmy, że myśli to też nasze skojarzenia.  Za określonymi słowami stoją określone emocje. Słowo porażka produkuje negatywne emocje i następne mysli. Słowo nieszczęliwa miłość również produkuje  szereg negatywnych   emocji i mysli. 
Dlatego,  z tym czym mamy sobie poradzić,  to dobór odpowiednich słów, zdań oraz przekonań.  Prawda że z tym można sobie poradzić? Porażka/ nieszczęśliwa miłość, to  tylko informacja zwrotna od życia, od losu o tym, ze uzyskalismy inny wynik niz zamierzaliśmy. Niestetety  z takimi niespodziankami, że coś  nie idzie po naszej mysli należy się  godzić,  bo inaczej sabotujemy   samego siebie na nieszczęscie.  Aby sobie poradzić, to musimy wziąć odpowiedzialność za to,  co myslimy, co czujemy, co robimy. Jakie przekonania doprowadziły nas  do wniosku, ze to ten i  zaden  inny? co nas  doprowadziło do takiego wniosku, ze to nasza druga połówka?  Czy te przekonania, ktore mam są  oparte na faktach?  Skoro  ten  odszedł, to dlaczego  nie może być  ktoś  inny?  Bo co, zdradzimy jego, czy nasze  przekonania?   No  i sprawa bardzo ważna- czy mamy nadzieję, że on/ona wróci? Bo jeżeli jest taka nadzieja, to za diabła nie rozstaniemy się z tym uczuciem. To uczucie przecież pozwala czekać na niego. Penelopa ...pamiętejamy, że bajki  czy metafory  miały  ogromny wpływ, a właściwie na naszą podswiadomość, ktora ma  teraz  szereg programów, których nawet   sobie nieuświadmiamy.   Komu chcemy udowodnić, że jest się wiernym? porządnym ,  w swoim poczuciu? Wiernym  zapewne się  chce pozostać swojemu przekonaniu,  w ktore wierzymy - np to wlasnie byla ta jedyna i wielka miłość, nigdy już nie będę szczęśliwa, można kochac tylko raz w życiu. Tego typu stwierdzenia  są wewnętrznym autoprogramem, który wpływa na emocje oraz na zachowanie czy dokonywanie wyborów. Na dobrą sprawę, co niektorzy  mówią, ze wszystko jest złudzeniem.  Jezeli sobie szczerze odpowiemy, jak też szczerej refleksji dokonamy, to dojrzymy , jak bardzo sami się wkręcaliśmy, swoimi wyobrażeniami, swoimi myślami, swoimi wizjami.  Umysł  każdego z nas uogolnia, zniekształca czy usuwa informacje. W przypadku różowych okularów jest mistrzem.  Wcześniej nie zauważliśmy, ze  wspaniały kochanek manipuluje, a teraz nawet nie chcemy słyszeć o manipulacji naszymi własnymi  przekonananiami, czyli ich zmianą.  Przestając go kochać musielibyśmy się tym samym przyznać do własnego błędu- nie, jednak nie ma miłości jedynej i prawdziwej.  Tymczasem nalezy sobie uświadomić, że nie ma  jej  z tym człowiekiem,  z tym ktorego ciągle idealizujemy, wierząc, ze nikt  mu nie dorówna... Zapewne, tak wydymać się drugi raz, to już nie pozwolimy :)  A może  nie chcemy pozbyć się  tego " uczucia" bo co wtedy zostanie? Lepiej kochać nieosiągalny obiekt niż kogoś żywego i prawdziwego ? Nie ma gotowych recept  na milość. Nawet  nie kazdy wie, co to znaczy milość, szczęscie, dobrostan, równowaga, oswiecenie, nirwana itp.   To słowa. Emocja jest energetycznym wirem w naszym ciele, natomiast uczucie jest mieszanką mysli, przekonań, nastrojów, hormonów. Emocje  zostają w ciele, są domeną naszej nieświadomej sfery, aby stwierdzić, że coś było uczcuiem, to trzeba wiele czasu.  W stanie zakochania "do  jakiegoś obiektu"  można pozostać samotnie, jednak milość prawdziwa, to miłość wzajemna.  Stan samotnego zakochania jest jak kompulsja, w ktorej dominującym stanem jest zazdrosć, czasami gniew, żal, poczucie winy. To nie miłość czy tęsknota męczą.   Męczą mysli, ktore nakręcają wyzej wymienione odczucia....  ciąg dalszy nastąpi.

środa, 13 sierpnia 2014

Jak radzić sobie z nieszczęśliwą miłością część 2

2. spoufalenie się:
 Na tym etapie sprawca miłości  okazuje   zainteresowania naszymi problemami.  Ofiaruje chęć pomocy i ma coraz  więcej śmiałości.  Pokazuje, że  podziela nasze idee, poglądy, zainteresowania.  A nawet, jak nie podziela, to tak postępuje, iż ofiara ma takie  wrażenie. Sprawca też bardzo często   opowiada  o swoich osobistych sprawach,aby pokazać, jak bardzo nam  ufa, albo jak bardzo  nas potrzebuje, jak też po to,   aby   dalej  zwierzać się.  Nie ocenia, nie  krytykuje, nie krzyczy.  Daje poczucie  akceptacji. Dzięki temu  uzyskuje jeszcze  więcej  informacji  na nasz temat, które pomagają  jemu  w realizacji  własnych potrzeb.  Przecież każdy człowiek jest egoistą, który chce realizować samego siebie.  Jednocześnie dzięki takim rozmowom, bardzo szybko wytworzył  emocjonalną  więź z  ofiarą. Ofiara  ma poczucie, że jest  akceptowana w całości,  a jej sprawca jest wspaniały, potrzebny, doceniony i   wyjątkowy. 

Te dwa  wyżej opisane etapy  mogą dotyczyć  też  szczęśliwej  miłości... po takich dwóch etapach już można się  złapać na haczyk wspaniałej miłości:) 

Jednak w  tej nieszczęśliwej następuje trzeci etap. Ten trzeci etap może pojawić  się w związku z tym, ze sprawca jednak nie pokochał tak ofiary, jak ona jego. Albo też od początku nie miał zamiaru się angażować w stały związek. Jego celem było zaspokojenie własnych potrzeb, a nie uszczęśliwianie ofiary.  

 To właśnie ten trzeci  etap   powoduje  największe  zadręczanie się  i trudności  z wybaczeniem sobie,  gdzie jak mantre można powtarzać - jak mogłam być taka głupia. Mając w pamięci dwa cudowne poprzednie etapy, trudno zrozumieć, jak mogło dojść do etapu trzeciego. 

 3. Dezinformacja:
 czyli coś, co  rozwala świadomość i potrafi się wedrzeć wprost do podświadomości i wywołać bardzo intensywne  emocje, które  z czasem z powodu niezrozumienia stają się bolesne. Ofiara mając w głowie wiarę w  dobry  i czuły obraz swojego  sprawcy, pojąć nie może, jak ten ktoś może oszukać czy być taki okrutny.  Na tym etapie  sprawca  operuje sprzecznymi  komunikatami. Często ofiara  się  zastanawia - ale o   co  chodzi...Nawet, jak ofiara chce  coś wyjaśnić, to  sprawca  zrobi wszystko, aby uśpić   jej  czujność.  Znaleźć wytłumaczenie, usprawiedliwienie. Na tym etapie,ofiara łyka każde kłamstwo, co jest uzasadnione jej wiarą.   Nie jest to trudne, ponieważ  już  zdążyliśmy  uwierzyć, ze ten partner jest  dobry, wspaniały, wyjątkowy, a miłość   jego jest  szczera do bólu .   Ten etap to  robienie "wody z mózgu". Psychomanipulacja, która  mocno  wpływa emocjonalnie, a tym samym powoduje zmiany w podświadomości ofiary, której ona sama nie ogarnia, ponieważ  odbywa się  to poza sferą  świadomą. W ten sposób zostaje zbudowany  " most  miłości" pomiędzy  sprawcą,  a  ofiarą.   To  brama do podświadomości ofiary, a tym samym  do władzy nad nią. Jeżeli ktoś ma władzę nad nami, to czujemy się  bezbronni, bezradni. Dezinformacja zazwyczaj pojawia  się  po  rozpoczętym życiu  seksualnym, które jest  oczywiście cudowne.  

 4.  Zwątpienie:
 Wiemy, że coś  nie gra w tej miłości, ale mamy znaczne trudności  ze zmianą  tego,  w  co uwierzyliśmy. Ba! nasza  podświadomość broni się przed zmianą. Od tego jest podświadomość, aby broniła tego, w co wierzymy czy podtrzymywała to, czego się  nauczyła.  Pomimo oczywistych faktów nie przyjmujemy do świadomości, że to może nie być miłość, ponieważ ofiara i tak wpadła po uszy i stosuje obronny  mechanizm wyparcia.  Do głowy jej nie przyjdzie, że partner mógł przestać kochać  lub  ze mógł w ogóle nie kochać. 
Warto zaznaczyć, ze sprawca   może  zachowywać się coraz gorzej, zmuszając   ofiarę do odejścia, albo ofiara  przeistoczy się w sprawcę  i skutecznie  zamanipuluje sprawcą.  Jak ktoś  zastosuje psychomanipulacje,  nie odejdzie, to może mieć szansę na związek  z nim, póki   tenże się  nie rozpadnie.  Jednak taki związek, to  raczej  męka i  gra emocjami.   Jeżeli  odchodzimy w momencie, gdy  jeszcze wierzymy, ze  to prawdziwa   miłość, a  odejście  powodowane jest honorem , to później  powstaje jeszcze więcej pytań, ponieważ  trudno samemu leczyć  rany  i docierać  do własnej  podświadomości, aby wyrzucić z siebie  fałszywe gówno, które ten "  wspaniały i jedyny"  stworzył  w głowie  swojej ofiary, która na dodatek dzielnie i uczuciowo  mu pomagała stając się sprawcą swojej miłości. 
ciąg dalszy nastąpi

wtorek, 12 sierpnia 2014

Jak sobie radzić z nieszczęśliwą miłością? część 1



Wielu z nas ma taką miłość za sobą, niektórzy może przed sobą, oby  nie!  A kogo  nie dotknęło, to  chyba  ma   szczęście. 
 Z gabinetów terapeutycznych, jak również z  niektórych blogów wynika, że niezmiernie trudno jest powrócić do równowagi   mentalnej  i emocjonalnej po nieszczęśliwej miłości.  Przy czym nieszczęśliwa miłość na potrzeby tego artykuły to taka, że partner/ka  oszukuje,albo za pomocą psychomanipulacji uwodzi, a następnie znajduje sobie inną lub odchodzi  do innego/ innej.  
Każdy ma intencje , aby zaspokoić  swoje potrzeby i pragnienia.  Jednak nie każdy  manipuluje emocjami innych, aby swoje potrzeby czy pragnienia  zaspokoić. 
Za psychomanipulację uznaję fakt, że ktoś deklaruje miłość ( kocham Cie),  nie czując tego, lub zbyt pochopnie deklaruje uczucia, wiedząc, ze ta osoba tego oczekuje i z tego tytułu ma większe korzyści dla siebie. Deklaruje miłość, wiedząc, że  i tak  oferuje na krótką metę, tyle, że  nie zdradza  się z tym. 

Najbardziej trudno dźwignąć się  wtedy, gdy sprawca dokonywał psychomanipulacji  min, po to, aby ofiara sama odeszła, albo dokonywał  psychomanipulacji, aby zachować dobry wizerunek.   Długość związku nie ma tu znaczenia.  Może być tak, że ofiara nie chce odjeść, ponieważ dalej wierzy, ze to miłość. 

Dlaczego   po rozstaniu, dojście  do równowagi   jest   takie  trudne?

Częściowo winne  są nasze  hormony oraz mózg, ale od strony biologicznej innym razem.  
Wspominam  teraz o  biologii , ponieważ warto pamiętać, że jako ludzie nie istniejemy bez ciała i bez jego biologicznych mechanizmów.
Dojście do równowagi jest trudne poprzez   uporczywe zadawanie  sobie  pytań- dlaczego to sie skończyło?, mogłam zawalczyć, co  zrobiłam nie tak? itp.  Krótko mówiąc  umysł próbuje dokonać rzeczy niemożliwej   -   chce cofnąć czas, skupia się na pytaniach, na które nie ma  zadowalających odpowiedzi.   ( W technice terapeutycznej, można to później wykorzystać)  Ponadto  umysł  zmusza się do zapomnienia, co jest  mało możliwe, ponieważ nasze doświadczenia są zapamiętywane i wbudowane w naszą psychikę. Paradoksalnie wykorzystujemy to też jako technikę  terapeutyczną. 

   Zauważyłam pewne cechy wspólne u  tych  osób,  nazwijmy (sprawca   i ofiara), którym jest tak bardzo trudno wyjść  z nieszczęśliwej miłości.  Cechą wspólną jest to,  w jaki  sposób zostali "zdobywani' i jakie sami  mają przekonania o miłości, o ludziach itp. 
Przeważnie są to osoby, które  w  związek zostały niejako  wciągnięte,  tzn. najpierw nie były zainteresowane  partnerem. 
 To partner przekonał ich do siebie czy  też do związku  z nim,   posiłkując się  mechanizmem   psychomanipulacji. Niestety- moim zdaniem ten mechanizm   w miłości, działa na podobnej  zasadzie, gdy   wciągają  do sekty.  Partner, który uwodzi  działa tak, iż temu "zdobywanemu"  wydaje się, ze sam chce w to wejść. Po wszystkim,  taki   sprawca, aby oczyścić się z poczucia winy, zgoni wszystko na ofiarę- to ona tak zrobiła, to ona uwiodła, to ona chciała, to ona sobie wyobrażała itp.  Ofiara wierzy, że skoro  została porzucona,   to  jej  czegoś brakuje.  Oczywiście każdy  z nas ma jakieś " braki", każdy z nas jest tez sobą. .
Tylko  w  tym aspekcie,  kiedy jesteśmy wmanewrowani w rzekomo " wielką  miłość ", to  nie o nasze braki chodzi,  tylko  o to, ze ktoś   za   pomocą  psychomanipulacji   wykorzystuje do swoich potrzeb.  Osoby podają, ze  najbardziej meczą się  też  z tego powodu, ze nie wiedzą  czemu  to się skończyło.  Sprawca  im tego nie uzasadni, ponieważ musiałby  się przyznać sam przed sobą i przed ofiarą do manipulacji, a on za wszelką  cenę chce zachować dobry obraz siebie. Dlatego pozostawia ofiarę  w niepewności. 
 Należy też pamiętać, że istnieje  aspekt energetyczny   w związku. Z oczywistych  względów go   tu pominę. 
Jak  najczęściej   ta " nieprawdziwa miłość się  rozwija?  Niektórzy " zaspokajają  swoje potrzeby "  słowem kluczem -  kocham  Cię.  Najczęściej jest tak, że człowiek, który   to  czuje, nie klepie jak papuga kocham. Miłość  onieśmiela, odbiera  pewność siebie, czujemy sie słabi, a nawet boimy się  to wyznać. 
Tak wiec sprawca  deklarują uczucie,  którego  sam  może   jeszcze nie czuć. Warto dodać, że sprawcy to   najczęściej osoby bardzo empatyczne.  Empatia  to  ich  broń w realizacji własnych celów czy korzyści. 

 " Ofiarą " padają najczęściej osoby , które mają przekonanie, że  " istnieje jedna,  jedyna prawdziwa miłość' ." Gdzieś na świecie jest moja idealna połówka". 
 Ponadto mężczyźni często wiedzą, albo czują  pod skórą, że " ,,Seks pozwala mężczyźnie odczuwać potrzebę  miłości, podczas , gdy miłość pozwala kobiecie odczuwać głód seksu....,,
Skoro są przekonani, że kobieta  pragnie   miłości i związku , to muszą  oni  jej ją  stworzyć.  Niektórzy mówią, że  miłość  to sztuczka umysłu, aby  kobiety  nie chciały władzy. Część  mężczyzn , a może  i kobiet  psychomanipulacji dokonuje   świadomie i z premedytacją, a część robi to nieświadomie, a część  jest po prostu uczciwa   i nie udaje żądnych uczuć. Ci co nie udają nabierają  się najczęściej, ponieważ  osądzają świat i ludzi według  siebie.  

etapy  psychomanipulacji: 

1. uwiedzenie, zafascynowanie, rozbudzenie ciekawości:
na tym etapie partner zaciekawia swoją osobą, wydaje się  być tajemniczy,  bardzo uważnie słucha, potrafi się  świetnie dopasować, zarówno w sferze werbalnej, jak i niewerbalnej.  Dopasowanie w sferze niewerbalnej działa już na podswiadomośc. Jest całkowicie oddany. Wchodzi w świat swojej ofiary, w jej przekonania i w jej emocje.  Ponieważ on chętnie słucha i naciąga na zwierzenia, to ofiara odkrywa się przed nim coraz bardziej.   Daje do zrozumienia  swojej  ofierze, że  jest  jest  moralny,  ze można mu ufać. Albo wręcz  przeciwnie, mówi o tym, jakim  to jest  skurczybykiem-ale i tak  wie, że  nikt  w to nie wierzy.  Już na tym etapie  krąży  wokół idealnej j miłości np. ofiaruje piękną piosenkę o miłości ,  poleci jakiś link do przeczytania itp.  Sam opowiada    bardzo ogólnie, często metaforycznie,   budując , a właściwie  rozwijając     w ten sposób wyobrażenia  w  głowie swojej ofiary, budując złudzenia i wizje.  Warto pamiętać, ze  on mając   zdolność do empatii,   tylko rozwija i pogłębia to,  co sami mamy  w sobie. .....ciąg dalszy nastąpi


piątek, 8 sierpnia 2014

może jeszcze ktoś chce jeszcze pomóc?

Łukasz Rubaszewski ma 30 lat. Mieszka w okolicach Wrocławia. Od ośmiu lat jego największą pasją jest fotografia.

Od czego się zaczęło?

Od studiów w Szkole Filmowej na kierunku Organizacja produkcji filmowo – telewizyjnej, gdzie uczyłem się przez pół roku. Niestety, naukę musiałem przerwać z przyczyn losowych, ale zamiłowanie zostało. Zacząłem fotografować. Pomyślałem, że mógłbym się tym zajmować, gdy udało mi się zrobić niesamowite zdjęcie – ptaki przelatujące na tle obłoku. To było jedno z moich pierwszych zdjęć. Zacząłem kształcić się w tym kierunku, ukończyłem multimedialny kurs dotyczący aparatów cyfrowych, kamer video, produkcji i montażu filmów, publikacji filmów w internecie i praktycznej pracy w studio TV. Telewizja od tzw. kuchni to obok fotografowania moja największa pasja. Byłem już w TV jako statysta i to kilka razy Marzę o pracy na planach filmowych jako fotosista.

W fotografowanie wkładam całe moje serce. Jestem bardzo zaangażowany w moją pasję. Każde moje zdjęcie jest przemyślane, kocham wyzwania, szukam nowych pomysłów i jestem bardzo kreatywny. Najbardziej lubię fotografować ludzi w  różnych  sytuacjach,wydarzenia  kulturalne, w ogóle uwielbiam fotografię  uliczną.

Moje fotografie były publikowane na portalach internetowych, wybierane jako zdjęcia dnia i zdobiły różne artykuły. Biorę udział w konkursach fotograficznych, mam już na swoim koncie sukcesy – zdobycie trzeciego miejsca w konkursie Świdnica i Świdniczanie w 2010 i również tam - Nagrody Miesiąca w kwietniu 2012.


Łukasz marzy o pojawieniu się na  festiwalu Sopot Polsat  festival  2014 w Sopocie aby móc uwiecznić to wydarzenie w swoim obiektywie w  miarę  danych  mu  możliwości.
Możecie pomóc mu osiągnąć cel- w jaki sposób?Informacji udzieli wam bezpośrednio Łukasz: lukasz.rubaszewski@op.pl.
 
Jestem osobą   niepełnosprawną  pragnącą  zobaczyć   festival  na  żywo.Możecie mi Państwo  pomoc  np  kupując  odemnie  jakąś  drukowaną  prace fotograficzna  lub  cyfrowa  za  dowolną  kwote.Potrzebuję  zgromadzić  pieniążki  na  wyjazd  do Sopotu.Opłacenie  noclegu,przejazdu,zakup  biletów  na  festival dlamnie i  osoby  towarzyszącej ect....
 
zapraszam na  ponizszą  stronę   internetowa.

  http://katalogartystyczny.pl/fotografia1.art
 
 
http://mamycel.pl/profil/631/lukasz.rubaszewski.html#albumy


        

     Z poważaniem,

        

   Łukasz Rubaszewski

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Dlaczego nie/ przestajemy kochać?


Może dlatego, ze miłość jest sensem naszego życia? motorem działania? a przynajmniej  warto, aby była. Mam na myśli miłość jako mądrość. 

Dlaczego po nieszczęśliwej miłości nie można znaleźć następnej szczęśliwej?
Czy to miłość była nieszczęśliwa? Czy to ten związek byłby nieszczęśliwy?

Dlaczego zranieni ludzie zatrzymują się na bólu? Czy naprawdę miłość boli? czy to tylko nasze przekonanie, w które wierzymy? 
Co nam naprawdę sprawia ból?  dlaczego człowiek cierpi?

Czytam, a właściwie przeglądam książkę Lwa-Starowicza " o Miłości"
Napisana w formie pytań i odpowiedzi. W dobie  gabinetów terapeutycznych i " nieszczęśliwych" związków,  zaciekawił mnie wątek, w którym to Lew twierdzi, ze zdrady są z nudów, czyli dla zabawy.  Zastanawiam się czy z nudów, bo zdradzający się nudzi, bo nie potrafi inteligentnie i emocjonalnie  życia spędzić, czy  z nudów  bo partnerka/partner go  nudzą, o  on/ona  czeka na to, aby ktoś  rozrywkę zapewnił. Wedlug jego teorii, inny człowiek jest tylko narzędziem  do zabicia własnej nudy. Czy to nie jest tragiczne, gdyby było prawdą?

Nuda-  to stan emocjonalnej  pustki.  Jeżeli zdradzamy z tego powodu, to  według mnie, człowiek u Starowicza jawi się jako  frustrat niezdolny do uczuć wyższych. 

Oczywiście jest wiele naukowych teorii, które próbują wyjaśniać ludzkie zachowania. Jest wiele teorii  chorób  psychicznych  i  fizycznych. 
Nie ma jednak  żadnych pewników, a my   czasami błądzimy w gąszczu teorii. Im więcej informacji, tym większy chaos.

Czy Lew-Starowicz nie przeczy sam sobie? czy można kochać partnera i czuć nudę? 

Jeżeli  człowiek  naprawdę kocha partnera, to nie może mieć jednocześnie pustki emocjonalnej. Jak nie ma  pustki, to nie może się  nudzić. A jak się nie nudzi, no  to po co zdradza?
Czy może  taki wniosek?  zdradzają tylko  ci , co  nie kochają? 

A może jako ludzie jeszcze  w ogóle nie dojrzeliśmy do miłości?  tylko myślimy, ze kochamy.

Lew-Starowicz, pisze  też o kobietach, ktore mają pojemne serca. Te kochają i mężczyznę i dzieci. Mają  dużo miłości w sobie. 

Drugi typ kobiet, "kocha" mężczyznę, odstawiając przed nim taniec godowy dopóki ten nie " zrobi" jej dziecka. Potem jej miłość się kończy.  Określa te kobiety jako modliszki-  bo mężczyzna w takim związku wiecznie " skomle '  o seks. Chyba, że ona zobaczy, ze może się jej wymknąć do innej, to wtedy znowu zatańczy swój taniec godowy, aby go zatrzymać. 

Może my ludzie,  powinniśmy się bardziej przyjrzeć sobie? Poznać  siebie? poznać innych?  ale wolimy jednak żyć  własnymi złudzeniami, myślami i przekonaniami, które tworzymy bez końca we własnej głowie?

coś o milości...


  • Często osobisty problem człowieka kończy się wtedy,  gdy przestaje udowadniać sobie lub innym, że jest lepszy niż jest, albo że jest lepszy od innych, a świat tego nie widzi. 

    A to  już  Louise Hay
    ,,Miłość może kierować się w różne strony. Mogę odczuwać miłość do:

    Samego procesu życia jako takiego.
    Radości istnienia.
    Piękna, które oglądam.Innej osoby.
    Wiedzy.Procesów naszego umysłu.
    Naszego ciała i sposobu jego funkcjonowania. 
    Zwierząt, ptaków, ryb. Roślinności we wszystkich formach.
     Wszechświata i jego mechanizmów działania_

    Popatrzmy teraz, jakie są przejawy niekochania siebie:

    Karcimy i krytykujemy siebie beż końca.
    Źle się odżywiamy, nadużywamy alkoholu i rożnego rodzaju narkotyków.
    Chcemy wierzyć w to, że nie jesteśmy godni miłości.
    Obawiamy się zażądać stosownej ceny za nasze usługi.
    Tworzymy choroby i bóle w naszych ciałach.
    Zwlekamy z załatwieniem spraw, które przyniosłyby nam korzyść.
    Żyjemy w chaosie i bałaganie.
    Doprowadzamy do długów i obciążeń.
    Swoim zachowaniem przyciągamy partnerów i towarzystwo, które nas nie docenia,,

    A  ponieważ wielu z nas wychowuje siebie lub  dzieci,  polecam przypowieść Anthony de Mello
    Pamiętajmy, że mamy w sobie też wewnętrzne dziecko.

    " Znerwicowane dziecko"
    "Mała Mary była na plaży ze swą matką.
    Mamusiu, mogę się pobawić w piasku?
    Nie kochanie. Tylko sobie pobrudzisz swoje czyste ubranie.
    Mogę pobrodzić w wodzie?
    Nie. Zamoczysz się i zaziębisz.
    Mogę się pobawić z innymi dziećmi?
    Nie. Zgubisz się w tłumie.
    Mamusiu, kup mi loda.
    Nie. Szkodzą ci na gardło.
    Mała Mary zaczęła plakać.
    Matka odwróciła się do kobiety, która stała w pobliżu i powiedziała. Na miłość boską! Czy widziała pani kiedy takie znerwicowane dziecko?"
  • Zaprzestanie porównywania się do innych ludzi oraz   nie ocenianie  siebie i innych  sprawia, że zaczynamy czuć swoją  osobistą wolność. Kochając siebie  prawdziwe, emanując  miłością, a nie  "lizusostwem "  wspomagamy siebie i innych.